Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Martwy towar

(bas)
- Dawałem dolę pracownikom pogotowia, ale od roku nie płacę, bo zażądali niedorzecznych stawek - przyznaje właściciel firmy pogrzebowej.

     O tym, że na powiadomieniu firmy pogrzebowej o zwłokach można zarobić, wiadomo nie od dziś, jednak zdaniem szefów kilku tych przedsiębiorstw, z którymi wczoraj rozmawialiśmy, ostatnio proceder przybrał na sile. Dr Jerzy Baczyński, przewodniczący Rady Społecznej Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego we Włocławku: -
     Oficjalne skargi docierają do nas rzadko.
     
Przed mniej więcej trzema laty zgłosił się do mnie właściciel jednego z zakładów pogrzebowych informując o wymuszaniu pieniędzy przez pracowników stacji. Przekazałem sprawę do wyjaśnienia ówczesnemu dyrektorowi Witoldowi Majewskiemu. O ile wiem nie znalazł dowodów potwierdzających te zarzuty. Z całą odpowiedzialnością podkreślam natomiast, że w naszej stacji nigdy nie używano pavulonu.

     Ponad rok temu o firmach pogrzebowych było we Włocławku głośno za sprawą konfliktu, do jakiego doszło w związku z wydzierżawieniem szpitalnego prosektorium tylko jednej z nich. "Gazeta" informowała wówczas między innymi o przypadku zamknięcia przedsiębiorcy pogrzebowego spoza Włocławka w jednym z pomieszczeń prosektorium. Skończyło się na kilku spotkaniach z dyrekcją szpitala, oficjalnego śledztwa w tej sprawie nie wszczęto. Wyglądało na to, że konkurencyjne firmy z Włocławka i okolic jakoś się dogadały.
     Właściciele firm pogrzebowych znają przykłady, świadczące o niekompetencji ekip Pogotowia. - Wezwano nas kiedyś na ulicę Wieniecką, gdzie zmarł starszy człowiek. Lekarz stwierdził zgon z przyczyn naturalnych. Gdy zaczęliśmy przenosić zwłoki zobaczyliśmy, że facet ma na plecach kilka ran kłutych. Powiadomiliśmy policję - opowiada historię sprzed kilku lat właściciel firmy pogrzebowej. Włocławskie
     stawki za wskazanie zwłok,
     
w stosunku do łódzkich, nie były dotychczas wygórowane. Średnio: 700 złotych. Ostatnio pojawiły się jednak nowe firmy, które zawyżyły stawkę do 1000 złotych. Przedsiębiorcy pogrzebowi, z którymi wczoraj rozmawialiśmy nie mają wątpliwości: biorą głównie lekarze, odpalając sanitariuszom czy kierowcom po parę złotych...
     - Będziemy szczegółowo wyjaśniać te sprawy - zapewnia dr Jerzy Baczyński.
     Dwa tygodnie temu zmarła bliska mi osoba. Przybyła na miejsce ekipa Pogotowia Ratunkowego najpierw powiadomiła zakład pogrzebowy, potem zajęła się stwierdzeniem zgonu. Wkrótce pojawili się pracownicy zakładu pogrzebowego, którego nazwę słyszałem pierwszy raz w życiu i oznajmili, że oni zajmą się pochówkiem, lecz ciało na zlecenie prokuratury zabierze inny zakład. Po wszystkich perypetiach i zapłaceniu należności za pogrzeb stwierdziłem, że zażądano ode mnie wygórowanej kwoty. Ustaliłem, że w innych zakładach pogrzebowych zapłaciłbym o tysiąc do tysiąca dwustu złotych mniej. Jeden z właścicieli zakładu pogrzebowego uświadomił mnie nawet, że nie dziwi się skoro "dola" dla pogotowia wynosi tysiąc złotych. Jestem oburzony i chciałbym ostrzec włocławian, by w podobnych okolicznościach nie ulegali namowom pracowników pogotowia, którzy powinni pomagać ludziom, nie zaś zamieniać się w hieny promujące firmy pogrzebowe.
(Nazwisko i adres znane redakcji)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska