Po odkryciu masowego grobu na Glinkach prokuratorzy zabezpieczyli m.in. 18 ludzkich czaszek. Roboty wstrzymano, a teren zabezpieczono. Sprawą zajął się IPN, właśnie rozpoczęła się ekshumacja.
Kamień na znak pamięci zamordowanych Żydówek
Czyje kości kryje ziemia na Glinkach? Ile osób w niej spoczęło i kiedy? Odpowiedzi na te pytania poszukują prokuratorzy oraz archeolodzy wspierani przez antropologów. Badania na Glinkach prowadzone są na szeroką skalę i mają trwać tak długo, jak długo ich uczestnicy będą trafiali na kości. - Znaleźliśmy mnóstwo szczątków ludzkich oraz przedmioty, takie jak guziki czy sprzączki - mówi prokurator Małgorzata Ziółkowska z bydgoskiego IPN-u.
Kości na pewno pochodzą od wielu osób, badacze wydobyli z ziemi m.in. kolejne ludzkie czaszki i ich fragmenty. Elementy szkieletów zostaną przebadane przez antropologów oraz specjalistów od medycyny sądowej. Wydobytym z ziemi przedmiotom należącym do zmarłych przyjrzą się archeolodzy.
Prace na Glinkach dopiero się rozpoczęły, zatem jest jeszcze zbyt wcześnie, aby stawiać jakiekolwiek hipotezy. Grób znajduje się w miejscu, gdzie podczas II wojny światowej znajdował się niemiecki obóz jeniecki, a konkretnie w tej jego części, w której w koszmarnych warunkach przetrzymywani byli żołnierze armii radzieckiej. Kilkanaście tysięcy z nich tej niewoli nie przeżyło, ciała ofiar spoczywają na pobliskim cmentarzu.
W badanym grobie wcale nie muszą jednak spoczywać Rosjanie. Kości mogą należeć do niemieckich mieszkańców Torunia i okolic, zamordowanych po zajęciu tych terenów przez Armię Czerwoną, kiedy dawnym niemieckim obozem zaczęli zarządzać Rosjanie. Możliwe również, że na Glinkach zostały pochowane polskie ofiary tamtych ponurych czasów.
Pogoda na dziś, wideo: TVN MEteo Active/x-news