Robert Cieniawa - nauczyciel matematyki z Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych w Żninie. Superbelfer 2007 w kategorii szkół średnich.
W szkole pracuje od 11 lat. - Najpierw była podstawówka w Żninie - Górze, a teraz, trzeci rok - "mechanik".
Ukończył WSP w Bydgoszczy. Czuje się żninianinem, chociaż urodził się w Gnieźnie.
- Ale mam po ojcu góralskie korzenie. Na dodatek między Nowym Sączem a Tarnowem jest miejscowość Cieniawa. Wśród rodziny krąży anegdota, że dziadek przegrał wioskę w karty...
Pana Roberta w góry "ciągnie". - Co roku, latem, jeździmy z żoną. Z tym że za każdym razem wybieramy inne partie gór.
Matematyką interesował się od zawsze. - To było coś, co nigdy nie sprawiało mi kłopotu. O tym, żeby zostać nauczycielem przedmiotu, pomyślał w szkole średniej. - To przyszło wtedy, gdy zacząłem pomagać moim kolegom. Ale od razu zaznaczam - oni ode mnie nie spisywali! Raczej prosili, żebym im pomógł, wytłumaczył. Świetnie się czułem, jak ten ktoś później fajnie napisał sprawdzian. Miałem cichą satysfakcję...
W żnińskim ogólniaku co roku miał innego nauczyciela matematyki. - Najpierw była pani Szmycińska, później pan Kurek, ojciec dzisiejszego dyrektora, następnie Marian Nowakowski, a w ostatniej klasie Dariusz Żelazny. W końcówce, przed maturą, czułem się najbardziej "przyciśnięty". To był pierwszy rok pana Darka w roli nauczyciela.
Na pytanie o satysfakcję z zarobków i to, czy wybrałby dobrze płatny etat w innym miejscu odpowiada: - To trudny temat. Bo czuję się nauczycielem. A o podwyżki swoją drogą walczymy...
Uczy w klasach zawodowych, technikum mechanicznym, technikum technologii żywności, LO i liceum profilowanym.
- Do każdej klasy trzeba mieć inne podejście. Co cieszy, są tacy - również w szkole zawodowej - którym wyraźnie zależy, którzy chcą się tej matematyki uczyć. I dają radę! Zresztą mam taką zasadę, że u mnie szansę ma każdy.