Mateusz Czarnowski obronił się już na edukacji artystycznej uniwersytetu w Szczecinie. Oprócz dyrygentury zrobił też specjalizację z zarządzania kulturą. Jest wolnym strzelcem, jego pasje to zespół "Bubliczki" i muzyka do spektakli teatralnych.
- Najważniejszy jest oczywiście teraz zespół - mówi. - Potrzebna jest nam większa promocja, stąd pomysł wystartowania w programie "Must be the music". Z wszystkich muzycznych show wydał mi się najbardziej profesjonalny, a przyznam, że najbardziej zależało mi na opinii Adama Sztaby i bardzo mnie ucieszyło, że się spodobaliśmy.
"Bubliczki" pracują w zmienionym składzie, ze starego zostali Mateusz i Michał Czarnowski oraz Artur Pacak i Piotr Bruski, dołączyli szczecinianie. Trwa praca nad nową płytą, która będzie w podobnych klimatach co pierwsza pt. "Opaa!", ale zdaniem Mateusza, będzie o wiele bardziej profesjonalnie nagrana i dopieszczona.
Jak już płyta ujrzy światło dzienne, "Bubliczki" ruszą z nią w trasę po Polsce. Nie ominą Chojnic. - Nie wiem tylko, gdzie wystąpimy, czy w pubie "Kornel", czy w jakimś innym miejscu - mówi Mateusz.
Powstaje też bardzo ciekawy teledysk, który powinien przysporzyć kapeli fanów.
Lider "Bubliczków" przyznaje, że "kręci" go bardzo praca dla teatru i już się nie może doczekać, kiedy będzie robić muzykę do Witkacego w teatrze w Radomiu.
W najbliższych planach jest udział w Dniu Kaszubskim w Brukseli, na który "Bubliczki" właśnie dostały zaproszenie.