Zawodnik Zawiszy w poprzednim sezonie na torze w Londynie wywalczył tytuł wicemistrza świata, a przy tym olimpijską kwalifikację dla kraju. Jako, że w rywalizacji "górali" dany kraj może reprezentować tylko jeden zawodnik, o tym kto pojedzie do Rio miały decydować wewnętrzne kwalifikacje.
Pierwsze dwie odbyły się na torze w Krakowie, kolejne w Liptowskim Mikulaszu. Po nich została trójka kandydatów, która wystąpiła w ME, a w miniony weekend w międzynarodowych zawodach w Bratysławie. Przed tymi ostatnimi regatami Polaczyk stracił przodownictwo o paszport na igrzyska na rzecz Macieja Okręglaka, trenującego także pod okiem Henryka Polaczyka, brata Mateusza.
W Bratysławie nie obyło się bez horroru za sprawą sędziów i Mateusza. W przedbiegu zajął 2. miejsce za Dariuszem Popielą, a przed Okręglakiem. W półfinale był 10. i jako ostatni kwalifikował się do finału (wyżej byli Popiela i Okręglak). Pierwszy na starcie stanął Polaczyk. Płynął płynnie i szybko, lecz sędziowie dopatrzyli się u niego minięcia 11. bramki i dali 50 pkt. karnych.
Na szczęście, po analizie wideo, arbitrzy cofnęli karę i Polaczyk mógł cieszyć się z wygranej w zawodach i triumfu w wewnętrznej kwalifikacji do IO. Okręglak zajął bowiem 4., a Popiela 9. miejsce.
- Pokazał, że ma nerwy ze stali - podsumował z ulgą Waldemar Keister, prezes Stowarzyszenia Kajakowego Zawiszy.
Nieoficjalnie mówi się, że do końca czerwca kajakarze będą jeszcze musieli potwierdzić komu należy się wyjazd, ale Mateusz jest coraz bliżej startu w igrzyskach.