Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mateusz Zębski: Za ten jeden rzut oddałbym kilka innych

Dariusz Knopik
Dariusz Knopik
Mateusz Zębski (nr 2) toczył zacięte boje z koszykarzami Anwilu
Mateusz Zębski (nr 2) toczył zacięte boje z koszykarzami Anwilu Tomasz Czachorowski
Mateusz Zębski był jednym z liderów Enea Astorii w meczu przeciwko Anwilowi Włocławek (103:106). W pamięci kibiców zapisał się kapitalnym, celnym rzutem zza połowy boiska, w końcówce trzeciej kwarty. Po spotkaniu rozmawialiśmy z koszykarzem bydgoskiego zespołu

Byliście bardzo bliscy sprawienia sensacji i pokonania mistrzów Polski. Czego wam zabrakło, by chociaż doprowadzić do dogrywki w tym spotkaniu?

Jednej lub dwóch wybronionych akcji i chłodnej głowy w ataku. Dwie akcje w końcówce tego meczu zaważyły na tym, że przegraliśmy i wynik jest taki, a nie inny. Przez cały mecz graliśmy dobrze i realizowaliśmy założenia trenerów. Graliśmy z energią i agresją, taką, jaką sobie założyliśmy. Ale Anwil Włocławek to taki zespół, z którym nie można odpuścić nawet na pół minuty.

Słyszę w głosie duże rozczarowanie...

... bo tak jest. Nie jesteśmy takim beniaminkiem, który będzie się cieszył po dobrze rozegranym, ale przegranym meczu. Chcieliśmy wygrać, mimo że Anwil to najlepszy zespół w Polsce i aktualny mistrz kraju. Cały tydzień sumiennie przygotowywaliśmy się do tego meczu. Nie będziemy się nakręcali dobrze rozegranym spotkaniem, ale jednak przegranym. Trener cały czas powtarza nam, że musimy iść do przodu, bez względu na to, z kim właśnie gramy. Teraz jesteśmy źli, bo chcieliśmy wygrać, dla siebie i dla swoich kibiców, którzy stworzyli w hali świetną atmosferę. Grało się naprawdę super. Nie ma jednak takiej porażki, która by nas załamała. Dalej będziemy robić swoje i w każdym meczu walczyć o zwycięstwo.

Po dobrych pierwszych minutach potem Anwil wam odjechał. Czy wiara w swoje możliwości pozwoliła wam wrócić do meczu? Zwykle, gdy ekipa z Włocławka przejmuje kontrolę, to jej już nie oddaje, a wy byliście pierwszym zespołem w lidze, który grał z nimi jak równy z równym?

Był taki słabszy moment w naszym wykonaniu, ale przeciwstawiliśmy się rywalowi. Wróciliśmy do meczu i w drugiej połowie był fragment, w którym prowadziliśmy i to nie jednym czy dwoma punktami, ale bodajże ośmioma. To wtedy my dyktowaliśmy warunki. Niestety, nie udało się tego utrzymać. Anwil jest jednak klasową drużyną, która z nie takich opresji wychodziła. Im wystarczy minuta, by zamknąć mecz. Tak się niestety stało w naszym spotkaniu. Żałujemy bardzo.

Pan zapisał się w tym meczu nie tylko punktami, ale także tym wspaniałym rzutem zza połowy w ostatniej sekundzie trzeciej kwarty. Czy choćby dla zabawy po treningu próbuje się takich rzutów?

Nie. Była taka euforia, że zbytnio nie pamiętam tego rzutu i będę musiał zobaczyć to gdzieś na wideo. Z chłodną głową mogę powiedzieć, że nie ma się co zachwycać tym rzutem, bo przestrzeliłem dość dużo osobistych i rzutów spod kosza. Pewnie sześć, siedem takich rzutów przestrzeliłem. Ten rzut z daleka jest oczywiście fajny, ale zamieniłbym go na kilka innych celnych w czasie meczu. Może wtedy wynik końcowy byłby inny i cieszylibyśmy się z wygranej, a nie smucili po porażce.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska