- Matka dziecka, Daria B., usłyszała zarzut z artykułu 160 paragraf 2 Kodeksu Karnego, który mówi o tym, że jeżeli ktoś naraża osobę na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, może odpowiadać karnie - mówi prokurator Ryszard Gąsiorowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie.
Uściślijmy przy tym, że par. 2 wymienionego artykułu Kodeksu Karnego dodatkowo precyzuje, że "Jeżeli na sprawcy ciąży obowiązek opieki nad osobą narażoną na niebezpieczeństwo (w tym przypadku mówimy o matce dziecka - dop. red.), podlega karze pozbawianie wolności od 3 miesięcy do 5 lat".
Matka dziecka nie przyznała się do zarzutu. Wyjaśniła, że to nie ona spowodowała - jak określa prokurator - stan krytyczny u dziecka. Gdy wychodziła z domu po zakupy, dziecko spało, było nakarmione, przebrane, w bardzo dobrym stanie. Natomiast, gdy matka wróciła do domu - dziewczynka była nieprzytomna, nie oddychała. Kobieta zapewniła, że od razu powiadomiła pogotowie. Co się stało w domu podczas jej nieobecności - tego, jak mówi, nie wie.
Jednakże przyznała, że gdy wychodziła w domu, do jej konkubenta (mowa o biologicznym ojcu dwumiesięcznej dziewczynki, który miał opiekować się dzieckiem podczas nieobecności matki) przyszedł znajomy, miał ze sobą butelkę alkoholu. To jeden z mężczyzn, którzy zostali zatrzymani do sprawy. Ale jak udało nam się ustalić, podobnie jak drugi zatrzymany mężczyzna (brat matki dziecka), wyszedł on już na wolność; będzie świadkiem w sprawie.
Z naszych informacji wynika też, że według jego zeznań nie był on świadkiem jakiegoś niepokojącego zdarzenia z udziałem dziecka.
Dwumiesięczne dziecko z Darłowa w bardzo ciężkim stanie trafiło do szpitala w Koszalinie. 5 osób zatrzymanych
Przypomnijmy, dziecko trafiło do szpitala w Koszalinie w bardzo ciężkim stanie w nocy z wtorku na środę. Mała Jagódka miała dwa krwiaki, po obu stronach główki. Była nieprzytomna.
- Stan dziecka nie uległ poprawie. Dziecko jest nadal w bardzo ciężkim stanie, zagrażającym jego życiu, mimo ogromnych starań naszych lekarzy - powiedział nam w piątek Cezary Sołowij, rzecznik Szpitala Wojewódzkiego w Koszalinie.
Skąd obrażenia na ciele dziecka? To mają ustalić śledczy. Na tym etapie wykluczono, że obrażenia są wynikiem nieszczęśliwego wypadku.
- Dziecko, które samo nie chodzi, nie mogło upaść - mówi prokurator Gąsiorowski.
- Jednocześnie biegły określił, że na ciele dziecka nie ma bezpośrednich śladów pobicia. Rodzi się więc pytanie o mechanizm powstania obrażeń. Wynikały one co najmniej z nieostrożnego zachowania wobec dziecka. Więcej będziemy wiedzieli po przesłuchaniu konkubenta - dodaje prokurator.
Wobec Darii B. nie zastosowano tymczasowego aresztu. M. in. z tego względu, że matka ma pod opieką jeszcze jedno dziecko.
Obecnie w prokuraturze w Koszalinie trwa przesłuchanie konkubenta, a zarazem ojca małej Jagody. - Wszystko wskazuje na to, że w chwili, gdy dziecko przebywało pod jego opieką doszło do obrażeń, które poważnie zagrażają życiu dziecka - mówi prokurator Gąsiorowski.
Zobacz także Wypadek na al. Monte Cassino - zderzenie auta osobowego i skutera
POLECAMY TAKŻE
- Piękne dziewczyny w Prywatce w Koszalinie. Tak bawili się koszalinianie
- Najbliższe wydarzenia kulturalne w Koszalinie [LISTA]
- 10 najlepszych plaż nad morzem. Sprawdź też, których unikać
- Budowa S6: W tym roku przejedziemy od Goleniowa do Koszalina
- Najlepsza pizza w Koszalinie to... Typy naszych Internautów
