MKTG SR - pasek na kartach artykułów

ME juniorów w Gąsawie. Polacy przegrali awans z Irlandią

(jp)
Publiczność w Gąsawie nie zawiodła. Zabrakło jedynie sportowego sukcesu.
Publiczność w Gąsawie nie zawiodła. Zabrakło jedynie sportowego sukcesu. Dominik Fijałkowski
Gąsawa nie okazała się szczęśliwym miejscem dla reprezentacji Polski juniorów. Nasz zespół przegrał z Irlandią i już wiadomo, że nie wywalczy awansu do elity.

W najważniejszym meczu turnieju trener Sławomir Mazany nie mógł skorzystać w tym spotkaniu z pauzującego za kartki Karola Przywary. Musiał zatem przemeblować blok obronny, w którym od początku zagrali - Filip Sławski, Jakub Janicki, Artur Nojgebauer i Tomasz Kończal. W bramce pojawił się zaś Dawid Wróbel, który wcześniej zagrał jedynie jedną połowę w starciu z Włochami.

Polacy musieli ten mecz wygrać i to jak najwyżej, aby nadal liczyć się w walce o awans. Zaczęli mocno cofnięci, licząc na przechwyty i kontry. Irlandczycy, którzy w trzech wcześniejszych meczach strzelili aż 22 bramki, szybko więc przejęli inicjatywę i konstruowali ataki pozycyjne.

Po niespełna kwadransie gry znaleźli drogę do polskiej siatki. Nasza drużyna zlekceważyła podanie ze środkowej strony boiska, piłka dotarła do Harry'ego Morrisa, który nie zmarnował tej sytuacji. Dwie minuty później ekipa z Zielonej Wyspy zadała drugi cios. Znów zabrakło porozumienia i asekuracji w obronie, dzięki czemu Alexander Burns mógł wbiec pomiędzy pięciu Polaków i nieatakowany z bliska strzelić obok zdezorientowanego Wróbla.

W drugiej połowie Polacy zagrali zdecydowanie lepiej. Przeprowadzili sporo udanych akcji, jednak żadnej z nich nie udało się wykończyć. Niestety w końcówce stracił dwa gole. Pierwszego po rzucie karnym egzekwowanym przez Michaela Robsona, drugiego - w ostatniej minucie - za sprawą Simona Wolfe'a.

- Irlandczycy potwierdzili, że są bezsprzecznie najsilniejszą drużyną w naszym turnieju - posumował trener Sławomir Mazany. - My niestety, przegraliśmy drugi mecz mistrzostw i nadzieje na awans do hokejowej elity musimy odłożyć na później. Wyszliśmy do gry z Irlandią chyba ze zbyt dużym respektem, rywal zdobył szybko dwie bramki. Potem mecz się wyrównał, zaczęliśmy śmielej wyprowadzać akcje, ale wyspiarze kontrolowali mecz, w końcówce dokładając jeszcze dwa gole. Inna sprawa to sędziowanie. Rywalom pozwalano na znacznie więcej niż nam. Oni grali twardo ciałem, mogli uderzyć kijem po plecach bez konsekwencji. My zaś za najdrobniejsze wykroczenie byliśmy karani. Z perspektywy czasu szkoda przegranej z Rosją, bo oni w przeciwieństwie do Irlandczyków byli w naszym zasięgu.

- To był bardzo ciężki mecz - stwierdził Dawid Wróbel, bramkarzreprezentacji Polski. - Rywale dosłownie "siedli" na nas w pierwszej połowie. Moim kolegom z pola rzadko udawało się przekroczyć połowę boiska, nie mówiąc o oddawaniu strzału w półkolu strzałowym Irlandii. Ja miałem dużo pracy, nawet winię siebie za stratę pierwszej bramki, bo niezbyt fortunnie interweniowałem, ale przeciwnicy naprawdę byli od nas lepsi. Druga porażka oznacza, że nie wywalczymy już awansu. Nie załamujemy jednak rąk i zagramy dla polskiej publiczności o zwycięstwo z Walią.

W innych sobotnich spotkaniach Walia pokonała Szwajcarię 3:1, zaś Rosja wygrała z Włochami 7:1. Awans do najwyższej grypy w Europie zapewnili sobie Irlandczycy i Rosjanie. Polacy w niedzielę turniej zakończą meczem z Walią (godz. 15.30

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska