https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Metron idzie na dno

Sybilla Walczyk
Leszek Pilarski, były prezes i doradca swego następcy,  zapowiada, że jeśli do końca tygodnia nie znajdzie się wiarygodny inwestor, Metron upadnie
Leszek Pilarski, były prezes i doradca swego następcy, zapowiada, że jeśli do końca tygodnia nie znajdzie się wiarygodny inwestor, Metron upadnie Fot. Szymon Kiżuk
Ważą się losy toruńskiego Metronu. Ze swej funkcji zrezygnował kolejny prezes, Bohdan Wierzbicki.

Jeśli szybko nie znajdzie się inwestor, spółka ogłosi upadłość.
Prezes Bohdan Wierzbicki, który kierowałMetronem od niedawna, nieoczekiwanie zrezygnował z funkcji. Jak tłumaczył, nie był w stanie znaleźć inwestora.

Czekają na zarobione pieniądze

Wczoraj Leszek Pilarski , były prezes Metronu i doradca Wierzbickiego, podczas rozmowy z pracownikami przyznał, że jeżeli do niedzieli nie znajdzie się inwestor, spółka ogłosi upadłość. Do dziś zarząd Metronu miał wypłacić zaległą, majową pensję pracownikom spółki. Pieniądze dostali tylko pracownicy “fizyczni", nadal czekają “umysłowi".

Zaległe pensje mają też sukcesywnie wpływać na konta także tych drugich. Poza tym swoich odpraw nie dostały osoby zwolnione w czerwcu. Pilarski tłumaczył bez większych emocji pracownikom, dlaczego nie wszyscy dostali przelewy.
Zapewniał, że część pieniędzy poszła na zaległe wypłaty, a reszta została zainwestowana w materiał do produkcji.
Zapowiadanej na dziś akcji protestacyjnej nie będzie. Po wczorajszej rozmowie z Leszkiem Pilarskim pracownicy czekają na najgorsze.

Długi i CBA

Już policja, prokuratura, a teraz Centralne Biuro Antykorupcyjne, próbują ustalić jak doszło do tego, że jedna z najbardziej znanych (nie tylko w kraju) toruńskich firm, producent zegarów i wodomierzy, znalazł się na skraju bankructwa. W połowie lat 90. państwowa firma została przekształcona w spółkę pracowniczą. Wkrótce jednak akcje od pracowników wykupił zarząd spółki z prezesem Pilarskim na czele. Kilka lat później okazało się, że Metron ma 40 mln zł długu.

Pracownicy nie mają żadnych złudzeń

- Ludzie są z jednej strony zdesperowani, z drugiej pozbywają się złudzeń. My chcemy tylko swoich pieniędzy, a nawet jak spółka nie upadnie, to sytuacja i tak się nie zmieni. Nikt nam nie zagwarantuje, że dostaniemy wypłatę za lipiec. Nie wiem, co będzie, pewnie 80 osób pójdzie na zasiłek. Nie jesteśmy już młodzi, nie wiem, czy ktoś zechce nas zatrudnić. Nie będziemy strajkować, czekamy na to, co się wydarzy w poniedziałek - mówi jeden z pracowników (nazwisko do wiadomości redakcji).

Wczoraj Leszek Pilarski nie chciał z nami rozmawiać.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska