Była godzina 13, sobota, mąż jechał z Jeżewa do Laskowic, gdy przeraził go huk - opowiada Czytelniczka. - Wielka gałąź spadła na maskę, całkowicie ją zniszczyła. Gdyby runęła na dach, mąż mógłby nie przeżyć.
Przez najbliższe dni rodzina myślała tylko o tym: - Jak dobrze, że nic mu się nie stało, miał szczęście - wspomina nasza rozmówczyni. - Przyszło do zapłaty za nową maskę. Ciężko było znaleźć wolne 1200 zł, a trzeba było, bo mamy chorych rodziców, wozimy ich z Laskowic do lekarzy w Świeciu.
Do tego doszły argumenty ludzi zamieszkałych przy tej drodze. - Obawiali się, że nie ucierpią dzieci, które chodzą tędy do szkoły - dorzuca Czytelniczka, oburzona stanem przydrożnych drzew. - Gołym okiem widać, że nie są zadbane. Zarząd dróg lekceważy zagrożenie.
Skierowała więc pismo do administratora drogi, z żądaniami odszkodowania i przycięcia suchych gałęzi. - Od 30 czerwca nic się w tej sprawie nie wydarzyło, poza wycięciem jednego drzewa - tego, które połamało się nad moim samochodem - dodaje kobieta i ostrzega, że zaniedbanych alei przy drogach powiatu świeckiego jest w powiecie znacznie więcej i niedługo staną się jeszcze groźniejsze, bo obciąży je śnieg.
Co na to rzecznik ZDW w Żołędowie? - Decyzję o wypłacie odszkodowania podejmuje nasz ubezpieczyciel - przypomina Michał Sitarek. - Każda sprawa traktowana jest indywidualnie. Podstawą do wypłaty jest udowodnienie winy po stronie zarządcy drogi. A my staramy się usuwać gałęzie wchodzące w skrajnie jezdni oraz wycinamy suche, więc uszkodzenia, jak łamiący się konar pod wpływem wiatru lub śniegu są zdarzeniami losowymi. Mieliśmy roszczenie jednego z kierowców, który próbował przypisać nam winę za rysę z powodu kasztana. Idąc tym tokiem, powinniśmy jesienią zrywać kasztany i żołędzie.
Czytaj e-wydanie »