Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michał L., zarządca nieruchomości, przyznaje się do winy, ale nie zgadza się, że to było prawie 1,8 mln zł

ak
Michałowi L. odczytano akt oskarżenia. Zapoznał się z nim, zrozumiał i przyznał, choć, jak wyjaśniał, kwoty są zawyżone
Michałowi L. odczytano akt oskarżenia. Zapoznał się z nim, zrozumiał i przyznał, choć, jak wyjaśniał, kwoty są zawyżone Agata Kozicka
Podczas poniedziałkowej rozprawy w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy Michałowi L., zarządcy nieruchomości ze Świecia, odczytano akt oskarżenia. Zeznawał już pierwszy świadek.

Przypomnijmy, rozprawa miesiąc temu nie odbyła się z uwagi na to, że adwokat Michała L. z urzędu nie miała dość czasu, by zapoznać się ze sprawą i przygotować do obrony. Tym razem proces się rozpoczął.

Na początek prokurator Anna Wesołowska-Borek odczytała akt oskarżenia, w którym wymienia 24 poszkodowane wspólnoty mieszkaniowe w Świeciu i w okolicach oraz konkretne kwoty, jakie straciły one na rzecz oskarżonego. I są to bardzo różne kwoty. Są wspólnoty, w których straty szacowane są na 5 tys. zł, ale i takie, które doszukały się braków wysokości ponad 200 i ponad 300 tys. zł. Łącznie Michał L. oskarżony jest o przywłaszczenie sobie kwoty prawie 1,8 mln zł.

Nie ma pewności co do wyliczeń

Po odczytaniu aktu oskarżenia upewnieniu się, że oskarżony zapoznał się z nim i go rozumie, z ust sędziego Romana Narodowskiego padło jedno z ważniejszych pytań w każdym procesie. Czy oskarżony przyznaje się do winy?

- Przyznaję się - oświadczył. - Z tym, że co do wysokości kwot podanych w akcie oskarżenia nie mam pewności, że zostały prawidłowo wyliczone.

Na pierwszej rozprawie nie odczytano nawet aktu oskarżenia

I od razu na samym początku oskarżony składał wyjaśnienia dotyczące 6 wspólnot w przypadku których, jego zdaniem kwoty się nie zgadzają. Nie zgodził się z wyliczeniami dotyczącymi wspólnoty Wojska Polskiego 126. - Tam były spore remonty, a środki wpłacane na konto nie były aż takie duże - stwierdził.

- Nie jestem pewien kwoty dotyczącej wspólnoty Wojska Polskiego 171 . Jak się rozstawaliśmy wyliczono kwotę, która została przelana i myślałem, że się rozliczyliśmy. Podobnie w przypadku wspólnoty Sądowa 18/37. Również w przypadku Wojska Polskiego 167a. Kiedy się rozstawaliśmy mieli 100 tys. zł na koncie. Nie wydaje mi się, żeby kwota ponad 300 tys. zł była adekwatna. Sartowice 2 też miały spore remonty, a wspólnota mała i mało środków na koncie. Widocznie wydatki nie były odpowiednio zewidencjonowane. Nie zgadzam się.

Następnie Michał L. odpowiadał na pytania swojej adwokat zaznaczając, że w przypadku wspólnoty Wyszyńskiego 1 na koniec współpracy księgowa wyliczyła kwotę prawie 29 tys. zł, którą przelano na konto w ramach rozliczenia.

Zamiast 28 - 2 tys. zł na koncie

Zeznawał też członek zarządu jednej ze wspólnot - Sartowice 10. Jeden budynek, 27 mieszkań i Michał L. jako zarządca od 2007 r. - Współpraca przebiegała w przyjaznej atmosferze. Co miesiąc dostawałem od księgowej rozliczenia wpłat i wypłat, stan konta. Co roku na zebraniu wspólnoty pan L. przedstawiał rozliczenie. Zawsze wszystko gało. Pieniędzy nigdy nie zabrakło - opowiadał. - Ufałem przedstawionym mi dokumentom, choć rzeczywiście, nie były to wyciągi bankowe.

Aż pewnego dnia... - Przeczytałem w internecie, że są jakieś przekręty w innych wspólnotach. Pojechałem do banku do Grudziądza. Z wyliczeń z poprzedniego roku wynikało, że po wydaniu 30 tys. zł na remont klatek i odprowadzenie wody z rynien, na koncie powinno zostać jakieś 28 tys. zł zabezpieczone na wypadek ewentualnej awarii kotła. Ale nie mieliśmy. Na koncie było tylko 2 tys. zł. Dowiedziałem się też, że zabrakło już wcześniej na remont klatek i że tamten remont był częściowo z pieniędzy innej wspólnoty w Sartowicach.

Zgłosił sprawę do prokuratury. Wkrótce potem dowiedział się, że wedle wyliczeń prokuratury straty jego wspólnoty po 10 latach 100 tys. zł. Sam oszacował straty, po zliczeniu niezapłaconych faktur, na jakieś 40 tys. zł. Przyznał jednak, że nie sprawdzał dokumentów z lat wcześniejszych, a wyliczenia oparł na dokumentach dostarczanych mu przez księgową.

Prokurator pytała świadka o wspomniany remont, który kosztował 30 tys. zł. Okazało się, że Michał L. był w ogóle niechętny, by go przeprowadzić, a gdy wspólnota w kwietniu 2017 r. uchwaliła jego wykonanie, sam chciał poszukać wykonawcy. Wspólnota jednak sama wybrała firmę, której zapłacono zarówno za usługę, jak i za materiały.

Sąd podczas kolejnych 3 posiedzeń przesłucha 25 świadków, przedstawicieli poszkodowanych wspólnot.

Agro Pomorska odcinek 58

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska