Srebro zdobył w środę nad ranem czasu polskiego Norweg Jakob Ingebrigtsen - 3.29,47, a brąz Hiszpan Mohamed Katir - 3.29,90.
Po zakończeniu kariery przez brązowego medalistę poprzednich mistrzostw świata Marcina Lewandowskiego, to właśnie Rozmys jest obecnie najszybszym Polakiem na 1500 m. Rok temu zajął ósme miejsce na igrzyskach olimpijskich w Tokio. W finale mistrzostw świata pobiegł pierwszy raz. Wynik 3.34,58 jest jego najlepszym w tym sezonie.
- Cel był jeden - podium. Mierzyłem w miejsca 1-3. Czuję się jednak rozczarowany wtedy, gdy nie wyjdzie mi jakiś bieg. Bardziej czułem się rozczarowany postawą w eliminacjach - oznajmił Rozmys
Faworytem finału był przede wszystkim Ingebrigsten. Mistrz olimpijski z Tokio długo prowadził, ale przed ostatnim wirażem wyprzedził go Wightman. Brytyjczyk utrzymał tempo i nie dał się dogonić na finiszu.
To największy sukces w karierze Wightmana. W dorobku miał brązowy medal mistrzostw Europy z 2018 roku. W ubiegłorocznych igrzyskach był 10.
Rozmys mówił, że z finału nie może być rozczarowany, bo taktycznie zrobił wszystko, do niego należało.
- Może jest to tylko dziesiąte miejsce, ale uważam to za sukces - powiedział Polak.
Dodał jednak, że po pierwszym okrążeniu, które było dobre, nie mógł utrzymać się w głównej grupie, a jego organizm nie był gotowy na takie tempo.
Niespodzianką jest również trzecie miejsce pochodzącego z Maroka Katira. 24-latek w japońskich igrzyskach startował na 5000 m.
Po raz pierwszy w historii MŚ na podium biegu na 1500 m zabrakło zawodnika z Afryki.
(PAP)
