Stanisław Horno-Popławski był artystą wybitnym. Kamień, tworzywo szlachetne i bodaj najtrudniejsze w rzeźbiarskiej obróbce, ukochał najbardziej. Czy mogło być inaczej w świetle starożytnych, a osobliwie m.in. etruskich afiliacji jego twórczości ?
Owoce żmudnej roboty artysty bydgoszczanie oglądać mogli na początku lat 80. ubiegłego stulecia, w niegdysiejszym ogrodzie botanicznym przy Placu Weyssenhoffa. Było tam 14 kamiennych rzeźb podarowanych miastu przez Horno-Popławskiego, który w latach 1978-1982 miał w "botaniku" plenerową pracownię. O tym niezwykłym darze mówić trzeba niestety w czasie przeszłym, gdyż - jak wiadomo - stała się rzecz haniebna: padł on łupem złodziei!
Związki tego artysty z Bydgoszczą były wszakże wcześniejsze. Jest on bowiem twórcą odsłoniętego w 1969 r. w parku im. Jana Kochanowskiego pomnika Henryka Sienkiewicza, a także autorem projektu pomnika Nieznanego Powstańca Wielkopolskiego przy ul. Bernardyńskiej (realizacja Aleksandra Dętkosia).
Powiedzieć, że postać Adama Mickiewicza w obszernej twórczości S. Horno-Popławskiego zajmowała miejsce szczególne byłoby grubą przesadą. Ale jednak jest coś na rzeczy.
Oto bowiem w 1948 roku, w ogłoszonym konkursie na projekt pomnika A. Mickiewicza w Poznaniu, Horno-Popławskiemu przyznano II nagrodę. Ta praca jest dziś w kolekcji poznańskiego Muzeum Narodowego. Sześć lat później rzeźbiarz otrzymał prawo do realizacji pomnika autora "Dziadów", który znajduje się po lewej stronie wejścia głównego (od ul. Marszałkowskiej) do Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. Około 1970 r. spod dłuta Horno-Popławskiego wyszedł kamienny portret naszego narodowego wieszcza. Dzieło to stało się własnością moskiewskiego Muzeum Puszkina.
Jest jeszcze jeden konterfekt postaci twórcy "Pana Tadeusza". Znajduje się on w Bydgoszczy, od 1961 r. W tym bowiem roku, 18 listopada, Szkoła Podstawowa nr 2 przy ul. Hetmańskiej 34 otrzymała imię Adama Mickiewicza. I od tamtej pory w hallu na parterze znajduje się gipsowa postać patrona, wykonana ręką S. Horno-Popławskiego. Co ciekawe, Mickiewicz z "dwójki" jest identyczny w kompozycji z tym, którego posadowił artysta przed PKiN w stolicy. Czyżby to był gipsowy model kamiennego oryginału z Warszawy z roku 1955? Zagadką jest również to, w jaki sposób szkoła 51 lat temu nawiązała kontakt z artystą? Może Czytelnicy "Albumu" wiedzą coś na ten temat?
"Dwójka" powinna być dumna - ma niewątpliwie rarytas, dzieło sztuki czystej wody. Na pewno warte starannego pilnowania.
Czytaj e-wydanie »