Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miedziński: Mam teraz całą kolekcję Kasków w domu

(jp)
w finale Złotego Kasku pokonał Piotra Protasiewicza i Janusza Kołodzieja.
w finale Złotego Kasku pokonał Piotra Protasiewicza i Janusza Kołodzieja. Mariusz Murawski
Rozmowa z Adrianem Miedzińskim, zdobywcą Złotego Kasku.

- Jeszcze w piątek wyglądało, że możesz w ogóle nie wystartować w finale Złotego Kasku.
- Lekko nie było. Po upadku w meczu z Betardem bardzo bolała mnie ręka, praktycznie całą noc nie spałem i nie mogłem znaleźć sobie miejsca. Mój start to wielka zasługa Leszka, który mnie rehabilituje po takich nieszczęściach. Dzięki jego pracy z godziny na godzinę czułem się lepiej. Do tego doszła później kolizja w Rzeszowie i jestem w naprawdę kiepskim stanie. Dobrze, że mam kilka dni na odpoczynek przed meczem z Unią Leszno.
- Nie miałeś dotąd szczęścia do Złotego Kasku.
- To prawda. We Wrocławiu byłem kiedyś trzeci, rok temu drugi w Częstochowie. Pamiętam, że w ostatniej serii dwa punkty gwarantowały mi baraż, a przyjechałem dopiero trzeci. Przyszedł czas na zwycięstwo i bardzo mi na tym zależało, zwłaszcza że zawody miałem na swoim torze. Mam więc teraz całą kolekcję Kasków w domu.

- W Toruniu będzie rozegrany także jeden turniej finałowy Indywidualnych Mistrzostw Polski.
- Do tego jeszcze daleka droga. Oczywiście, że będę wtedy także chciał stanąć na podium, ale na razie muszę doprowadzić do porządku swoje zdrowie, a potem najważniejszy będzie mecz z Unią Leszno.

- Po raz pierwszy startowałeś w pierwszy dzień świąt, w ogóle zaliczyłeś maraton w ten weekend. Było ciężko?
- Momentami bardzo, sprawę komplikowały upadki. W sumie jednak byłem na taki wysiłek przygotowany. Zwykle w świąteczny poniedziałek mamy zawody, do których trzeba się wcześniej przygotować. Zwykle po śniadaniu trzeba ruszać na stadion, więc jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Może to i lepiej, bo nie trzeba potem zrzucać zbędnych kilogramów.

- Nie masz wrażenia, że właśnie takiego sukcesu brakowało ci w seniorskiej karierze?
- Czasami rzeczywiście czegoś brakowało do zwycięstwa, może doświadczenia, może zwykłego sprytu i cwaniactwa. Tym razem wszystko mi zagrało, tak jak trzeba. Cały czas robiliśmy drobne korekty w sprzęcie i wszystkie decyzje były trafione.

- No właśnie, musiałeś sporo zmienić w sprzęcie, bo tor był znacznie twardszy niż dzień wcześniej w meczu z Betardem.
- To prawda, ale po tylu latach jazdy wiem, jak należy zareagować w takiej sytuacji. Cieszę się przede wszystkim, że w tak dobrym stylu udało mi się odjechać kolejne zawody, bo od Zielonej Góry zdążyłem się porządnie wynudzić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska