- Po raz pierwszy żużlowa kadra miała zgrupowanie zimą. Jak ci się podoba ten pomysł?
- Pozytywnie. W takim wypadku nawet nie chodzi o treningi czy szlifowanie formy, ale także o rozmowy na wiele tematów, sporo rzeczy sobie wyjaśniliśmy. Szkoda, że pogoda nam nie dopisała. Było bardzo mroźno i trudno było uprawiać sporty na zewnątrz. Ale zawsze trochę pograliśmy w piłkę.
- Nie macie siebie dość latem. Może jednak lepiej byłoby odpocząć od siebie?
- To chwilowo. Myślę, że fajniejszy dla wszystkich byłby obóz na motocyklach crossowych. Musiałby się jednak odbyć gdzieś w cieplejszym klimacie. Nigdy nie wiadomo, przedstawiciele innych dyscyplin wyjeżdżają do ciepłych krajów, może i my kiedyś tak zrobimy.
- Kadrowicze zaprezentowali się trochę z innej strony. Ty na przykład popisywałeś się umiejętnościami w tenisie stołowym. Kto wygrał mecz z Piotrem Protasiewiczem?
- Był wyrównany, zresztą więcej było takich pojedynków, wszyscy prezentowaliśmy wyrównany poziom. Tenis stołowy to fajna sprawa, pogrywam sobie co jakiś czas, w tym roku wróciłem do tego po dłuższej przerwie.
- Czy taki wyjazd ma istotny wpływ na przygotowania do sezonu czy jest to jedynie chwila relaksu od treningów?
- Myślę, że nie ma większego znaczenia. Każdy doświadczony zawodnik, a tylko tacy byli na zgrupowaniu, ma swój sprawdzony sposób na przygotowania do sezonu. Na pewno jednak fajnie spotkać się i porozmawiać z kolegami na wiele tematów.
Przeczytaj także: Start rozgrywek równy dla wszystkich. Kary dla klubów zawieszone!
- A atmosfera w kadrze? W innych dyscyplinach takie zgrupowania to w końcu coś normalnego?
- To już bardziej, na pewno takie spotkanie może wpłynąć na zgranie zespołu. Zwłaszcza, że żużel jest pod tym względem specyficzną dyscypliną. Raz startujemy ramię w ramię, kolejnego dnia przeciwko sobie. Czasami trudno się w tym wszystkim połapać, a reprezentacja musi być zgrana, bez żadnych zgrzytów.
- Pojechałeś na zgrupowanie, choć w ostatnim sezonie wypadłeś z kadry na Drużynowy Puchar Świata. Gdybyś miał wybrać to ważniejszy jest awans do GP czy kolejne złoto w DPŚ?
- Nie chcę wybierać, chciałbym osiągnąć oba cele. Jazda w reprezentacji to naprawdę coś przyjemnego, atmosfera i emocje związane z turniejem finałowym są wyjątkowe. A jak jeszcze staje się na najwyższym stopniu podium, to trudno znaleźć coś bardziej satysfakcjonującego.
- Powoli trzeba myśleć o torze. Masz plany na ostatnią część przygotowań do sezonu?
- Na razie pojechałem jeszcze na narty i dopiero po powrocie do Torunia zastanowię się, co dalej. Zobaczymy, jak będzie wyglądał tor na Motoarenie, na pewno pojeżdżę trochę na crossie. I trzeba będzie pomyśleć o lidze angielskiej, która rusza trochę szybciej niż polska.