Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Między nami

Wanda Ponikiewska,<br>dr nauk med., specjalista seksuolog i psychiatra

     Po przeczytaniu listu Celiny z Kujaw w rubryce "Między nami" aż ciśnie się na usta maksyma "o czasy, o obyczaje". Aczkolwiek środki masowego przekazu, media, reklamy, gazety, aż epatują obrazem, słowem, często w wulgarny sposób. Czytając, obserwując można, niestety stwierdzić, iż jest ogólne, tzw. ciche przyzwolenie na zdrady. Akceptuje, toleruje się panów zrywających się do ostatniego lotu". To jakaś epidemia. Zwykle panowie zdradzający tworzą sobie jakąś ideologię na swój własny użytek. I zwykle, na ogół scenariusz jest ten sam. "Ona go nie rozumie" etc. jak mówią słowa piosenki J. Pietrzaka. Tłumaczy się nam kobietom, iż panowie to myśliwi, mają to w genach. Ale jakże trudno to zaakceptować będąc po tej drugiej stronie - osoby zdradzonej.
     W odpowiedzi na ww. list Celiny, pani dr W.P. napisała "wystarczy się nie spotykać z nim i po sprawie". Niby to takie proste. Lecz są również inne, mniej klarowne zakończenia, np. była ma innego sponsora, a nadal pracują w tej samej firmie... Sytuacja przyznacie dwuznaczna, żenująca. Co ma myśleć i jak się czuje żona? Czytuje się wypowiedzi, porady psychologów poruszające powyższe tematy. Rady są jednoznaczne, np.: "unikać miejsc, w których się bywało, spalić za sobą mosty" itd. Lecz jak to zastosować w opisanym wyżej przykładzie, gdzie nadal pozostaje kontakt werbalny (wzrokowy) jak w takiej sytuacji ma zachować się ta poniżona. Być może odpowiecie - zaufać. To nie jest proste, mimo szczerych chęci, gdy zostało się ośmieszoną, zranioną. Życie często pisze swoje scenariusze weryfikując teorie książkowe. Bowiem w efekcie, jakby tego nie rozpatrywać, całe odium spada na tę zranioną i na rodzinę. Koło się zamyka. Co na to Pani W., jak zachować twarz i resztki godności
- STAŁA CZYTELNICZKA.

     Spawy męsko-damskie to temat rzeka. Co by się nie napisało czy nie powiedziało, to zawsze jeszcze coś może nas zaskoczyć. Popęd seksualny płci męskiej i żeńskiej można by podzielić na kilka okresów: okres dziecięcy, okres dojrzewania seksualnego, wiek dojrzały, okres inwolucyjny związany z powolnym wygasaniem czynności hormonalnej organizmu, przedstarczy i starczy. Zatrzymajmy się na okresie najbardziej ważnym w życiu człowieka - to okres dojrzały począwszy od 18 - 20 roku życia do 50 - 55 roku życia. W tym okresie najwięcej jest wzajemnych uniesień, ale też i rozczarowań, gdyż popęd seksualny w porę nieedukowany, niehamowany w procesie wychowawczym (w okresie szczególnie dojrzewania seksualnego obu płci), może każdego z nas zaprowadzić na manowce i sprawić, że się jemu podporządkujemy i że będziemy biernymi istotami w jego szponach i że na koniec przestaną nas obchodzić sprawy wyższego rzędu, jak praca, obowiązki rodzinne, wychowywanie dzieci nie tyko poprzez informację, ale także przykład własny. Już przy zawieraniu związku małżeńskiego powinniśmy przyjrzeć się rodzinie naszego partnera w aspekcie jak funkcjonowali rodzice, czy zdrady były na porządku dziennym, jakie normy społeczne uznawali, czy alkohol był napojem codziennym i czy w rodzinie ktoś z tym walczył, czy stosunek do życia był poważny, w jaki sposób były traktowane dzieci, czy były konflikty z prawem, jakie choroby były znane w rodzinie, czy rodzina była obciążona dziedzicznie (te sprawy są zazwyczaj skrzętnie skrywane aż do chwili ślubu), uzależnienia itp. Jeżeli któryś z małżonków wcześniej się rozwodził, to nie wierzyć jednostronnym wyjaśnieniom, lecz starać się dotrzeć chociaż w sposób pośredni, co w trawie piszczy. Biografia każdego z nas jest rzeczą niesłychanie ważną, gdyż wyjaśnia w późniejszym pożyciu małżeńskim wiele problemów we wzajemnych stosunkach małżeńskich i rodzinnych. Nikt się nie rodzi na 100 proc. zły lub 100 proc. dobry. Wielki wpływ na nasze późniejsze życie mają informacje, a zwłaszcza przykłady wyniesione z domu. Mogę tutaj zacytować przypadek młodego żonkosia, który miał ojca alkoholika i agresora czynnego i kiedy dorastał stawał w obronie swojej matki napastowanej niesłusznie przez swojego ojca. Ale kiedy się ożenił, w trzy miesiące po ślubie pobił dotkliwie swoją młodą żonę, bo ta mu "podskoczyła". Kobieta odeszła, a on zgłosił się po pomoc w rozwiązaniu tego problemu, gdyż nie potrafił bez niej żyć, płakał, wypowiadał myśli samobójcze. A jak widzimy na tym przykładzie, zadziałał mechanizm wyniesiony z domu.
     Ale ad rem: czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci. Po drugie, tam gdzie częstym gościem jest alkohol tam i kwitną zdrady, gdyż zawsze znajdzie się w takim gronie pijących jakaś kobieta, która chce przeżyć przygodę i uwikłać mężczyznę w jakiś romans. Wielu mężczyzn chciałoby poprzestać na tym jednym razie, ale tutaj już ambicja kobieca nie pozwoli na taki jeden raz. No i mamy wstyd, separację, bo wtrącili się sąsiedzi, znajomi lub rodzina drążąc ranę i radząc rozwód. Wiele małżeństw by się ostało, gdyby nie jakiś doradca czy doradczyni, która ma w zanadrzu jakieś własne plany, a bywa, że od dawna jest przyjaciółką naszego męża. Nie ma recepty na szczęśliwe małżeństwo, bo każdy jest kowalem swojego losu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska