https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Miesiąc czekamy i możemy budować

Bogumił Drogorób
Kto się wybudował, albo jest w trakcie  budowy, wie ile to zachodu.
Kto się wybudował, albo jest w trakcie budowy, wie ile to zachodu. Bogumił Drogorób
Starosta otrzyma zgłoszenie, że mieszkaniec powiatu rozpoczyna budowę. I to praktycznie wszystko...

...Jeżeli starosta nie zgłosi sprzeciwu w ciągu 30 dni, możemy zaczynać.

I w Polsce centralnej i na Pojezierzu Brodnickim przyszłym inwestorom będzie łatwiej. - O tym nie ma co dyskutować - _mówi Krzysztof Śliwiński, właściciel firmy "Malkor" w Brodnicy, będący jedynie wykonawcą. - Mnie, jako wykonawcę, również interesują procedury budowlane, które musi uwzględniać mój klient, zamierzający budować domek jednorodzinny. Jego termin są od razu moimi terminami. On dłużej czeka, ja też muszę czekać dłużej. Oczywiście, mam inne prace, w końcu nie mogę bazować na jednym zleceniu. Tak czy owak człowiek przejmuje się całym procesem budowy i nigdy nie powiem: nie moja sprawa. W jakiejś częściej też moja._

Przygotowany przez resort budownictwa projekt zmian w sposób widoczny - patrząc na razie czysto teoretycznie - uprości sprawę budowy zasadniczo. Można więc ogólnie przyjąć, iż będzie łatwiej i prościej, mniej nerwów, oczekiwania, wycierania urzędowych korytarzy.

Ale - jak to bywa - są jeszcze okoliczności, gdzie tak łatwo nie będzie.

Otóż procedura uproszczona dotyczyć może przypadków szczególnych. Jeżeli działka, na której ma powstać nasz dom jednorodzinny, wymarzony i wyśniony, będzie objęta miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego, to mamy spokój. Zgłaszamy jedynie temat do starosty i to wszystko. Starosta będzie miał czas 30 dni na sprawdzenie dokumentacji i ewentualne zgłoszenie sprzeciwu. Jeżeli nie będzie mu się chciało odpowiedzieć w terminie budowa rusza. Jeżeli zapomni - a zgłasza sprzeciw - to już jego problem. Co więcej - za każdy dzień zwłoki grozi staroście kara 500 złotych jeżeli nie wyda dziennika budowy w terminie. Jest więc i bat na starostę.

- Problemem niemal wszystkich gmin wiejskich, także i miejskich - mówi Krzysztof Śliwiński - jest brak planu zagospodarowania przestrzennego, a bez tego żaden znowelizowany przepis, żadne uproszczenia proceduralne nie będą atutem, nie będą funkcjonować.

Program zagospodarowania przestrzennego zwany planem to inwestycja sama w sobie. Kosztowna niezwykle, obejmująca perspektywę dziesięciu - przynajmniej - lat. Wójtowie, burmistrzowie nie zawsze znajdą sojuszników wśród samorządowców, aby zgodzili się na pokrycie kosztów sporządzenia takiego planu. W takiej sytuacji robi się tzw. miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, dla niewielkiego terenu, co - oczywiście - nie ma nic wspólnego z wizją dość odległą niekiedy, ale znacząco porządkuje cały obszar (miasta, gminy).

(Na podstawie materiałów z "Gazety Prawnej")

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska