www.pomorska.pl/grudziadz
Więcej informacji z Grudziądza znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/grudziadz

... a w środku smród, popisane ściany i śmieci
(fot. Łukasz Ernestowicz)
Do byłego hotelu robotniczego przy ul. Rydygiera 5 pojechaliśmy na zaproszenie jednego z mieszkańców.
Wszędzie unosi się smród rozkładających się fekaliów
Budynek i okolica, codziennie mijane po drodze przez pacjentów regionalnego szpitala, już na pierwszy rzut oka wyglądają odpychająco. Elewacja bloku jest zniszczona. Po wejściu na klatkę schodową w nozdrza uderza smród, który trudno wytrzymać.
Zapach odchodów unosi się na wszystkich kondygnacjach, ale najgorzej śmierdzi na parterze. Do piwnicy nie można wejść bez zatykania nosa.
Ściany są pomazane flamastrami i farbami. Pełno na nich wulgaryzmów. W skrzynce przeciwpożarowej walają się śmieci i puszki po piwie.
- Oto rzeczywistość, w której musimy żyć - mówi Piotr młody mieszkaniec bloku. - Niektórzy próbują z tym walczyć. Jedna z sąsiadek systematycznie czyści ściany klatki schodowe z napisów. W zemście młodzież zaczęła swoje bohomazy scyzorykami ryć w betonie.
W piwnicy pędzą bimber, na piętrze handlują fajkami
Do piwnicy niewielu ma odwagę zejść.
- Ja w ogóle tam nie zaglądam. Pięć lat temu wybuchł tam pożar, a do dziś Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Nieruchomościami, nie odmalowało nawet korytarzy. Poza tym strasznie tam śmierdzi - mówi Piotr i wskazuje na przyczyny ekscesów w bloku. - Problem stanowią niektórzy sąsiedzi. Jakiś czas temu w piwnicy pędzili bimber. Kiedy administracja ogłosiła inspekcję, spirytus wynosili beczkami. Z kolei na wyższych kondygnacjach niektórzy trudnią się sprzedażą "lewych" papierosów. Środowisko jest patologiczne, stąd te wszystkie dewastacje.
Dodatkowym obciążeniem dla porządnych mieszkańców bloku jest mały sklepik w budynku. - Utrzymuje się tylko ze sprzedaży alkoholu - załamuje ręce mężczyzna. - Menele piją w nim piwo, a potem wchodzą do klatki schodowej wysikać się. Tak codziennie.
Będą częstsze patrole
Mieszkańcy wielokrotnie wzywali na pomoc policjantów i strażników miejskich. Niestety interwencje były bezskuteczne.
- Strażnicy powiedzieli nam, że musimy sobie sami jakoś radzić, bo oni nie mogą patrolować okolicy przez 24 godziny na dobę - mówi Piotr. - Z kolei policjanci przyjeżdżają na interwencje zbyt późno. Objadą dookoła budynek i tyle ich widzimy.
Co na to mundurowi? - Na pewno przyjrzymy się uważniej okolicy tego bloku - zapewnia Rafał Gackowski, zastępujący rzecznika prasowego grudziądzkiej policji.
Pomoc obiecują też strażnicy: - Zapewniam, że częściej będziemy patrolowali to miejsce - mówi Jan Przeczewski, komendant municypalnych.
Imię mieszkańca zostało na jego prośbę zmienione.