Zobacz wideo: Świąteczny poradnik paczkowy. Jak zamawiać prezenty online?
Mieszkańcy Łęgnowa Wsi w Bydgoszczy wygrali w warszawskim Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w sprawie zanieczyszczenia po Zachemie. Od 2018 roku - po badaniach Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie - dowiedzieli się, że teren na ich posesjach - w dużej części uprawnych - jest skażony chemikaliami po dawnych zakładach. Główne źródło - ale nie jest jedyne - to składowisko odpadów przy ul. Zielonej.
- Zebraliśmy 100 podpisów mieszkańców pod wnioskiem do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska o stwierdzenie szkody w środowisku polegającej na skażeniu wód podziemnych i gleby - mówi Renata Włazik, mieszkanka Łęgnowa Wsi i działaczka społeczna. - Taka decyzja otwierałaby wiele możliwości finansowych ze strony państwa. Bo powiedzmy szczerze, indywidualnych właścicieli na remediację ich gruntów może nie być stać, nie jest to tanie.
4 grudnia 2018 roku bydgoski RDOŚ uznał jednak, że postępowanie należy... umorzyć, mimo wyników badań AGH. O dziwo, w decyzji RDOŚ powołuje się też na badania Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska, które rzeczywiście zanieczyszczenie stwierdzają. Ale i tak umarza postepowanie. Trafia ono do Generalnego Inspektora Ochrony Środowiska, który też postępowanie w sprawie szkody w środowisku... umarza.
- Moja mecenas zaskarżyła tę decyzję do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego - mówi Włazik. - Ten decyzję głównego inspektora i bydgoskiego RDOŚ uchylił.
W sprawie działała też bydgoska Prokuratura Okręgowa. Prokuratura podnosiła, że w opracowaniu AGH jest pięć źródeł zanieczyszczeń po dawnym Zachemie. A tzw. "organy", czyli wojewoda i RDOŚ, skupiły się jedynie na ocenie chmury zanieczyszczeń ze składowiska "Zielona", pomijając składowisko spalań w Żółwinie-Wypaleniskach.
