A problem pojawił się stosunkowo niedawno, bo trzy lata temu. Wtedy właśnie wyremontowano gruntową dotychczas ulicę Korfantego, która stała się łącznikiem między ul. Twardzickiego i Pod Skarpą. Drogowcy ustawili także znaki informujące o pierwszeństwie dla jadących wzdłuż Korfantego.
Na efekty nie trzeba było długo czekać. Rzadko uczęszczaną ulicą zaczęło jeździć coraz więcej samochodów. W konsekwencji, jak wynika z badań Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, dopuszczalny dla zabudowań jednorodzinnych poziom decybeli (50) został tu znacznie przekroczony.
O ustawienie wzdłuż ulicy akustycznych ekranów mieszkańcy apelowali zarówno do Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej, jak i do samego prezydenta. Niestety, bezskutecznie. - Za każdym razem ignorowano nasze prośby, tłumacząc się brakiem pieniędzy - mówi Janusz Ićkowski, jeden z mieszkańców pobliskich domków jednorodzinnych.
Co więcej - podkreśla, że władze miasta łamią prawo, ponieważ w planach zagospodarowania przestrzennego ulica Korfantego widnieje jako droga lokalna, czyli o uspokojonej strefie ruchu. - Tymczasem obecnie przejeżdża tamtędy mnóstwo samochodów - wskazuje pan Janusz. - W godzinach szczytu jest naprawdę bardzo głośno.
Mieszkańcy czują się oszukani. - Gdy kupowaliśmy tu domy, bazowaliśmy właśnie na planie zagospodarowania przestrzennego. Wynikało z niego, że ruch samochodowy będzie w miarę spokojny - zaznaczają. - A teraz, bez żadnych rozmów narzucono nam nowe warunki - rozkładają ręce.
Sprawą zajęła się już Komisja Rewizyjna Rady Miasta. - Lokatorzy domków jednorodzinnych zgłosili do nas wniosek z prośbą o zainstalowanie ekranów odbijających dźwięk - wyjaśnia Piotr Król, przewodniczący komisji. - Uznaliśmy, że podanie jest jak najbardziej uzasadnione.
O montażu ekranów zadecydują radni na najbliższej sesji Rady Miasta, czyli w przyszłym miesiącu.
Do sprawy wrócimy.