Z takimi wątpliwościami mieszkańcy podzielili się m.in. z radną Danutą Zalewską. Ta mówi, że źle się czuje, gdy nie potrafi komuś odpowiedzieć na nurtujące go pytanie. A w tym przypadku pytanie jest o tyle trudne, że mieszkańcy zastanawiają się, dlaczego ktoś może blokować swobodne przejście przy jeziorze, a inni tego robić nie mogą. Pytanie nasuwa się więc samo, czy wszyscy oby na pewno są równi wobec przepisów prawa?
- Powstała nad jeziorem piękna stanica, kto jest z Sępólna, ten wie, że bardzo ładnie to wygląda. Obok jest wypożyczalnia sprzętu wodnego. Problem jednak w tym, że jest tam odgrodzone przejście przy jeziorze - mówi Danuta Zalewska.
Głowacki - Usyk [ONLINE, PPV, TRANSMISJA, GDZIE OGLĄDAĆ?]
Okazuje się, że nie tylko nie ma przejścia „lądem” tuż przy tafli wody, ale ogrodzenie jest nawet w wodzie i nie ma szans, by przejść tędy suchą nogą, nie wchodząc kilka metrów do wody. - Niech mi ktoś raz powie jak to jest. Dlaczego ktoś może, a ktoś nie może. Zgodnie z prawem powinno być tam przejście, musi być dostęp do jeziora - dodaje Zalewska.
Jednak problem nie dotyczy tej nowej stanicy wybudowanej przez Polski Związek Wędkarski czy wypożyczalni. - Byliśmy tam niedawno na kontroli w związku z nową stanicą i pomostem w sąsiedztwie. Wszystko powstało tam legalnie i zgodnie z przepisami. Jeśli ktoś szedł, to wie, że przy tej stanicy płot jest postawiony ukośnie, żeby było swobodne przejście - tłumaczy Barbara Wiśniewska, dyrektorka wydziału rolnictwa, leśnictwa i ochrony środowiska w Sępólnie.
Problem jest, nie od wczoraj, ale tuż obok. Stary już płot zagradza bowiem przejście między wypożyczalnią sprzętu pływającego a istniejącą długo stanicą TKKF. Nie wszystkim wcześniej rzucało się to tak mocno w oczy jak teraz. - Tak, problem jest w płocie, który znajduje się między posesją gdzie jest wypożyczalnia a TKKF. Rzeczywiście nie ma przejścia, bo płot jest głęboko wstawiony w wodę i jest wysoki. Po drugiej stronie płotu są wysokie zakrzaczenia - przyznaje Wiśniewska.
Co dalej? W urzędzie rozkładają ręce, bo to już jest sprawa dla policji. - Jedynym rozwiązaniem jest chyba ściganie grodzenia wody przez policję. Może będzie trzeba zgłosić tę sprawę służbom, jak robiliśmy to też wcześnie - dodaje wywołana do tablicy Barbara Wiśniewska.
Jak dodaje urzędniczka, na takie grodzenia nie wydaje się decyzji w urzędzie, a jeśli ktoś złamał prawo, jest od tego kodeks karny. Urząd czy nadzór budowlany nie mogą z tym nic zrobić. Wcześniej mógł się tym zająć wspomniany nadzór, ale od pewnego czasu jest to w gestii policji.
Info z Polski - przegląd najciekawszych informacji ostatnich dni w kraju