10 czerwca na tablicy ogłoszeń w sołectwie Bladowo pojawiło się obwieszczenie: burmistrz ustalił uwarunkowania środowiskowe dla elektrociepłowni na biogaz w Słupach.
- Jak to zobaczyłem, to jakby na mnie ktoś wylał kubeł zimnej wody - mówi Zbigniew Kleman. - Mieszkam niecałe 300 metrów od planowanego obiektu, dopiero co postawiłem dom. Teraz wszyscy młodzi uciekną ze Słupów! Hałas transportu i fetor będą nie do wytrzymania.
Składka na prawnika
Miejscowi spotkali się w miejscu, gdzie ma powstać biogazownia. Zebrali 182 podpisy pod protestem - w tym 121 od mieszkańców Słupów.
Złożyli się nawet na prawnika. - Jesteśmy solidarni w prawie stu procentach - zaznacza Elżbieta Pril. Jej pięcioletnie dziecko choruje na astmę. - Nie pozwolę, żeby przechodziło gehennę przez uciążliwe sąsiedztwo. Poza tym niedaleko płynie Kicz. Ta inwestycja grozi katastrofą ekologiczną.
"Liszkowo. Największej w Polsce biogazowni grozi zamknięcie
Biogazownię chce budować firma z Warszawy. Mieszkańcy się denerwują, że choć procedury trwały od półtora roku, oni o wszystkim dowiedzieli się dopiero teraz.
- Być może ogłoszenia pojawiły się wcześniej, ale zostały zerwane - mówi Kleman. - Zresztą było na nich napisane o elektrociepłowni w Bladowie. W pobliżu Sławęcina taki obiekt zaplanowano na byłym wysypisku śmieci. Myśleliśmy, że tu też tak będzie. Zauważyliśmy więcej błędów: na przykład plany są zrobione na starych mapach, na których nie ma najnowszych domów.
Tadeusz Kowalski, burmistrz Tucholi: - We wtorek spotkałem się z mieszkańcami, bo chcę być wobec nich w porządku. Bliżej mi do nich niż do firmy, której nie znam, ale jestem zobowiązany do przestrzegania prawa. Jeśli wymogi formalne zostały spełnione, to muszę wydać decyzję środowiskową.
Mieszkańcy narzekają, że nie mieli możliwości zapoznać się z treścią decyzji. Gdy poszli do urzędu, odpowiedzialny za nią urzędnik była akurat na urlopie, a szafa z dokumentami była zamknięta na cztery spusty.
- Ale tylko przez jeden dzień - zaznacza burmistrz Tadeusz Kowalski. - A na uwagi do dokumentacji są cztery tygodnie.
Nie popełniliśmy błędów w sprawie biogazowni
Zdaniem burmistrza wszystko odbyło się zgodnie z przepisami, a pracownik nie dopuścił się uchybień.
- Jeszcze raz wszystko przeanalizowaliśmy i nie zauważyliśmy błędów. Rozumiem obawy mieszkańców - może było za mało rozmów na ten temat, ale procedury zostały zachowane - tłumaczy.
"Nie chcą biogazowni za sąsiada
Jak mówi, na początku korzystano z mapy ewidencyjnej z 2006 r., ale w raporcie użyto map z 2010 r., o przestarzałych podkładach geodezyjnych. Decyzję środowiskową opiniowały też RDOŚ i sanepid.
Sprawę zbada Samorządowe Kolegium Odwoławcze, do którego pismo zostało wysłane we wtorek. - Gdybyśmy popełnili błędy, to byśmy się do nich przyznali. Ja uchybień nie widzę, ale oczywiście uszanujemy opinię SKO - dodaje burmistrz.