Danych GUS-owskim przyjrzał się szczegółowo HRE Investments. Podaje, że choć ceny mieszkań w największych miastach galopują, to "największe miasta nie mają najmniejszych nawet szans, aby zakwalifikować się do rankingu najszybciej drożejących powiatów w Polsce".
Polecamy
Rekordzistą jest powiat gryficki (woj. zachodniopomorskie). Jeszcze w drugim kwartale 2016 roku metr mieszkania można było tam kupić za około 2,3 tys. zł. Po 5 latach stawka ta wzrosła do 5,9 tys. zł - stawka zwiększyła się dokładnie o 157 proc.
- Równie wysoko, bo prawie o 2,5 wzrosły ceny w powiecie sępoleńskim - informuje HRE Investments. - Tu z kolei w 2016 roku, chcąc kupić mieszkanie, trzeba było się liczyć z wydatkiem rzędu 1,7 tys. zł za metr kw. Obecnie przelicznik wynosi prawie 4,2 tys. zł.
W powiecie tucholskim w 2016 r. za metr kw. płaciło się 2 tys. 142 zł, a teraz - 4 tys. 525 zł. To wzrost o 211 proc.! Te zwyżki szokują! Co się stało? Dlaczego trzeba płacić aż tyle więcej? - W większości powiatów, w których ceny przez ostatnie 5 lat się podwoiły, koronnym powodem była niska baza. Chodzi o to, że jeśli przed pięciu laty za metr lokalu trzeba było płacić 1-2 tys. złotych, to bardzo łatwo było w takich lokalizacjach o podwojenie cen przez kilka lat. Już wtedy były to przecież stawki niższe niż koszt budowy nieruchomości - informują Oskar Sękowski i Bartosz Turek z HRE Investment.
Polecamy
W takich powiatach jak sępoleński, tucholski, gryficki czy bieszczadzki uaktywnili się deweloperzy. Mają duży udział w zawieranych transakcjach (od prawie 40 do nawet 100 proc.). Sprzedawane przez deweloperów lokale mają przeważnie wyższy standard niż oferta z drugiej ręki. Ma to odzwierciedlenie w cenach, które odbiegają od stawek z rynku wtórnego.
