Mieszkanie z niewiadomą

Pani Teresa kupiła sobie wreszcie własne mieszkanie. Wkrótce wyprowadza się z lokalu komunalnego na Starym Mieście. Przez lata sporo pieniędzy włożyła w jego udoskonalanie. Wymieniła okna, położyła kafelki w łazience, zrobiła centralne ogrzewanie. Teraz chciałaby odzyskać chociaż część pieniędzy, jakie zainwestowała.

Złożony problem

Problem polega na tym, że przyjmując mieszkanie podpisała oświadczenie, że nie będzie się domagała zwrotu pieniędzy za inwestycje, które wykona na własny koszt. Gmina raczej jej nie zapłaci. Pomyślała więc, że jej następca zechce zapłacić jej za udogodnienia, które otrzyma zaraz po wprowadzeniu się do lokalu. Udała się do wydziału gospodarki lokalowej. Naczelnik Alicja Kaszczej-Kaszczejewska wskazała jej dwie osoby z listy oczekujących, które mogłyby przejąć jej mieszkanie. - _Gdy usłyszały, ile miałyby zapłacić, rezygnowały - _tłumaczy pani naczelnik. Pani Teresa znalazła dwie rodziny, które chciałyby zapłacić. Te znowu nie spełniały kryteriów. Na przekazanie im mieszkania gmina nie mogłaby się zgodzić.

Szkoda mieszkania

Pani Teresa jest zrozpaczona. Nie wie, co teraz robić. Myśli o tym, by zdemontować co się da i sprzedać na wolnym rynku. Były chwile, w których myślała o zniszczeniu wszystkiego, w co włożyła swoje pieniądze. - _Zgodnie z prawem musi zdać mieszkanie w takim stanie, w jakim je dostała. Skoro więc zdemontuje centralne ogrzewanie, będzie musiała na własny koszt postawić piec kaflowy - _mówi nam Mariusz Wojciechowski, wiceprezes Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej.

Pani naczelnik obiecała nam wczoraj, że będzie rozmawiała w tej sprawie z zastępcą prezydenta oraz prezesem PGKiM-u. - _Może uda się jej uzyskać chociaż część pieniędzy, jakie włożyła - _mówi. Przyznaje bowiem, że szkoda byłoby, by lokal znów wrócił do stanu sprzed remontu, jaki przeprowadziła pani Teresa.