Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkaniec Sławęcinka możne pochwalić się kolekcją zegarów z kukułką

Dominik Fijałkowski
Dominik Fijałkowski
Pan Włodzimierz Ćwikła i część jego kolekcji zegarów z kukułką
Pan Włodzimierz Ćwikła i część jego kolekcji zegarów z kukułką Dominik Fijałkowski
- Ludzie kolekcjonują wszystko. Ostatnio w telewizji mówili, że ktoś z Polski nazbierał trzy i pół tysiąca łapek na muchy - zauważa Włodzimierz Ćwikło.

Mieszkaniec podinowrocławskiego Sławęcinka jest także hobbystą i kolekcjonerem. Człowiekiem z pasją o szerokich zainteresowaniach. Ma w swych zbiorach stare zdjęcia ukazujące prace przy żniwach na terenie Wielkopolski. Posiada zbiór znaczków pocztowych oraz materiały na temat jego ukochanej "Goplanki", czyli inowrocławskiego klubu sportowego "Goplania". Największą pasją pana Włodzimierza są jednak zegary z kukułką. - One będą powodem naszego rozwodu - żartuje żona kolekcjonera.

Po prostu: są przepiękne
A tych zegarów jest ze czterdzieści... Wiszą w pokoju i w kuchni domu państwa Ćwikłów. Są wspaniałe. Zdobią je liczne detale roślinne i zwierzęce, wykonane z drewna.

Większość czasomierzy z kolekcji jest sprawna, choć na co dzień nie chodzi. Pan Włodzimierz specjalnie dla nas uruchamia kilka z nich. Chwilę później w domu rozlega się charakterystyczne kukanie.

- Kocham te zegary. Lubię się nimi zajmować i czytać książki na ich temat - wtrąca Włodzimierz Ćwikła.
Kolekcja czasomierzy z kukułką, o których mówi się też zegary ludowe, powstawała przez lata. Większość z nich trafiła do domu pana Włodzimierza w drodze wymian z innymi kolekcjonerami.

- Otrzymywałem zegary, na przykład za stare radio albo za magnetofon kasetowy. Wymieniałem je także na inne zegary. Miałem taki stary czasomierz, jeszcze z czasów carskich. Nazywał się Moskwa. Był sprawny. Jego też udało mi się wymienić na zegar z kukułką - wspomina kolekcjoner.
Niektóre z "kukułkowców" zostały po prostu kupione. Miejscami, gdzie w miarę łatwo nabyć taki zegar są poznańskie rynki jeżycki i łazarski.

Woli oddać do zegarmistrza

Nie wszystkie zegary trafiające do pana Włodzimierza są sprawne.
- Drobne i bardzo proste naprawy mechanizmów staram się wykonać sam. Poważne naprawy zlecam jednak zegarmistrzom - informuje hobbysta.

Pan Włodzimierz radzi sobie bez problemu ze zniszczonymi obudowami czasomierzy. Jak wspomnieliśmy, są one bogato zdobione elementami roślinnymi i zwierzęcymi. A ponieważ wykonano je z drewna, przez lata eksploatacji zegara, przewieszania go jednej ściany na drugą, ozdobne detale ulegają zniszczeniu. Kolekcjoner dorabia więc drewniane listki, poroże jeleni i inne drobiazgi. Maluje je potem na odpowiedni kolor i naprawdę nie da się odróżnić co jest oryginałem, a co powstało w mieszkaniu w Sławęcinku.

- Zbieram różne kawałki drewna. Gdy jestem w lesie na grzybach, przy okazji szukam też drobnych gałązek, które przypominają jelenie poroże. Okazuje się, że pomocny przy rekonstruowaniu zegara może być także patyczek od pewnego gatunku lodów. Idealnie nadaje się na to, by zrobić z niego element wahadła - słyszymy od mieszkańca Sławęcinka.

Perełki kolekcji
Większość zegarów z kukułką z okazałej kolekcji pana Włodzimierza ma już ponad sto lat. Jest też i taki, który ma już ponad dwa wieki i co najważniejsze, jest sprawny.

- Mówię o nim zegar z wiewiórkami, bo zdobią go właśnie te zwierzęta. Jego właścicielką była hrabina Lotyczewska pochodząca z Latyszewa na Litwie - wspomina kolekcjoner.

W latach 70. ub. wieku czasomierz trafił do zegarmistrza w Lesznie. Ten miał zająć się jego konserwacją. Rozebrał zegar na najdrobniejsze części i, niestety, zmarł. Kolejnych 20 lat czasomierz przeleżał w kawałkach w piwnicy. - Była to oczywiście piwnica mojego wuja. Gdy ten zmarł w 1996 roku, przywiozłem zegar do Inowrocławia. Znajomy lekarz, który kolekcjonuje zegary skrzynkowe, zachęcił mnie do tego, by poskładać czasomierz z kukułką. Zajął się tym fachowiec. Zegarmistrz. To on oszacował datę powstania czasomierza na lata 1803 - 1806 - pan Włodzimierz przypomina historie swego najstarszego zegara z kukułką.

Zobacz też: W Januszkowie pod Żninem spalił się pustostan

Nie wszystkie czasomierze z kolekcji udało się zaprezentować na ścianach niewielkiego mieszkania. Część z nich jest odpowiednio przechowywana. Pan Włodzimierz chwali się oczywiście tymi zegarami, prezentując je na zdjęciach, które ma w laptopie.

Jedno z nich zatytułowane jest "Mój rarytas". - To prawdziwy "Szwajcar". Zegar charakterystyczny dla mistrzów z tego kraju, którzy umieszczali mechanizmy w obudowach w kształcie budynków. Mój ma kształt domku - chwali się hobbysta.

W kolekcji pana Włodzimierza nie brakuje też "kukułkowców" powstałych w Związku Radzieckim. Odbiegają wykonaniem od tych pięknie zdobionych zabytkowych czasomierzy, które w większości powstawały w Niemczech czy Czechach. Ale czas odmierzają tak samo. No i tak samo głośno "kukają".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska