Jacek Studziński napisał do rady miejskiej skargę na burmistrza Chojnic, że ten skłamał na temat okoliczności zamknięcia XIII sesji RM, mówiąc o jej „zerwaniu” właśnie przez Studzińskiego, gdy tymczasem stało się to z uwagi na naruszenie prawa poprzez nieodpowiednie zawiadomienie o sesji mieszkańców.
Więcej wiadomości z Chojnic na www.pomorska.pl/chojnice
Skargę badała komisja rewizyjna i ją odrzuciła, uznając, że nie jest władna do jej rozpatrzenia. Na posiedzeniu Jacek Studziński mógł zabrać głos i wyjaśnić, o co mu chodzi. Ale na tym nie poprzestał. Przyszedł też na sesję rady miejskiej, na której głosować mieli radni. Chciał wszystkim przedstawić swoją argumentację w tej sprawie. Ale nie mógł.
Radni nie zgodzili się na to, a tylko dwoje zaprotestowało przeciwko tej konsekwentnej już praktyce. Mariusz Brunka podkreślił, że Studziński poprosił o głos w innym trybie, powołując się na przepisy kodeksu postępowania administracyjnego. - Skarżący chce zwrócić uwagę, że przysługuje mu prawo do ostatniego słowa - mówił Brunka. - Nie jest to żądanie nieuzasadnione, bo przecież wypowiedzenie się na komisji rewizyjnej to wstępny etap.
Brunka zastanawiał się też, dlaczego w uzasadnieniu decyzji jest mowa o tym, że rada nie jest właściwym organem do rozstrzygnięcia tej skargi. - To jaki organ ma ją rozpatrywać? - pytał.
O głębokim rozczarowaniu mówiła Marzenna Osowicka, która ze smutkiem konstatowała, że jej koledzy z rady miejskiej za nic mają wolność słowa i demokrację, a potrafią jedynie zamykać innym usta...
Zimny prysznic nie zadziałał. Zwłaszcza że burmistrz przypomniał, że mamy demokrację przedstawicielską, a on będzie honorował wynik głosowania radnych...
***
Prognoza pogody na dziś, 20.09.2016
wideo: TVN Meteo Active/x-news