Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Minister Sikorski w sieci

Rozmawiał Roman Laudański
Radosław Sikorski
Radosław Sikorski Andrzej Muszyński
Rozmowa z Radosławem Sikorskim, ministrem spraw zagranicznych.

- Obecność na portalach społecznościowych w internecie to potrzeba czasów czy też - wzorem innych polskich polityków - lubi pan zaistnieć?

- Sieć stwarza nowe możliwości bezpośredniego tłumaczenia polityki rządu rodakom. Grzechem byłoby z tego nie korzystać. Prezydent Obama ma dziesięć milionów śledzących jego wpisy. Ostatnią batalię o podwyższenie pułapu zadłużenia prowadził na Twitterze, apelując do swoich zwolenników, by dzwonili i pisali listy do członków Kongresu za kompromisowymi rozwiązaniami, które forsował. I ta kampania się udała. W Polsce dopiero zaczynamy zdawać sobie sprawę z podobnych możliwości.

Przeczytaj też: Powstanie Warszawskie: Bohaterstwo, honor i śmierć. Na gorąco komentuje Jacek Deptuła.

- Pana wpis o Powstaniu Warszawskim wywołał oburzenie nie tylko wśród części powstańców, ale również krytykowany był pan za to przez osoby z Platformy Obywatelskiej.

- Moje intencje w tej sprawie były jasne: z jednej strony chwała bohaterom, ale z drugiej krytyczna zaduma nad decyzjami, które uważam za błędne. One doprowadziły do straszliwej tragedii. Nikt uczciwy nie wątpi ani przez moment w mój sentyment do wojska i uznanie dla żołnierzy, a szczególnie kombatantów. Natomiast uważam, że Powstanie Warszawskie nie miało nawet teoretycznej szansy na sukces. Nawet gdyby osiągnęło swoje cele wojskowe, na co były niewielkie szanse, ponieważ przygotowania były fatalne, to i tak nie osiągnęłoby swoich celów politycznych. Oswobodzenie miasta nie zmieniłoby planów Józefa Stalina co do zniewolenia Polski.

- To temat do dyskusji, czy możemy już podważać narodowe świętości?

- Dwie godziny przed naszą rozmową spotkałem się z jubilatem, powstańcem, doskonale wszystkim znanym Bohdanem Tomaszewskim, który obchodził wczoraj 90. urodziny. Powiedział: panie ministrze, proszę pamiętać, że nikt z nas nie wątpi, że pan szanuje weteranów, a co do Powstania Warszawskiego, to ma pan rację.

- Ambasador Rosji przy NATO zarzucił panu ostatnio w internecie strzelanie do radzieckich żołnierzy w czasie wojny w Afganistanie.

- To była prowokacja pana ambasadora, ale nieudana.

- Reporter z karabinem na ramieniu, to nie jest zwyczajny obrazek. Bronią korespondentów wojennych jest aparat fotograficzny i coś do pisania, a nie kałasznikow. Oczywiście były to inne czasy, ale robił pan wtedy to, co zarzuca pan ambasador Rosji - "ciek

- Wtedy byliśmy wrogami. Związek Radziecki zniewalał mój kraj. A ja walczyłem z komunizmem i to różnymi metodami. Głównie piórem, ale nie tylko.

- Bronią również?

- Serdecznie zachęcam pana i naszych czytelników do przeczytania mojej książki "Prochy świętych. Afganistan czas wojny". Przy okazji, w ubiegłym tygodniu miałem spotkanie autorskie w Heracie, czyli w celu mojej reporterskiej podróży sprzed 24 lat. Szczególną przyjemność sprawiło mi to, że władze Afganistanu urządziły to spotkanie w cytadeli Aleksandra Macedońskiego w obecności przedstawicieli uniwersytetu i elit Heratu tuż przed uroczystą kolacją w czasie ramadanu. Usłyszeć z ust mieszkańców Heratu, że dla nich moja książka jest najlepszym dokumentem z czasów dżihadu, to było po prostu wzruszające i dla mnie, autora, bardzo satysfakcjonujące. Dowiedziałem się tam, że przygotowywane jest drugie wydanie książki w języku perskim.

Stałem się dziennikarzem, żeby osiągnąć cel polityczny. Uważałem, że to służy wspólnej sprawie oswobodzenia i Afganistanu, i Polski od totalitaryzmu. Polska i Afganistan były w tym kluczowe. Oba kraje obaliły dwa fundamentalne mity komunizmu: w Polsce ten o partii, która rzekomo reprezentowała interesy klasy robotniczej, a w Afganistanie - że Armia Radziecka jest niezwyciężona.

- Trochę uciekł pan od odpowiedzi na pytanie.

- W normalnych czasach korespondentowi wojennemu bym tego nie doradził, ale proszę pamiętać, jaka była tam sytuacja. Przebywałem wiele miesięcy za linią frontu. Nocne marsze, bombardowania i nieustanna obawa przed atakiem. Zapewniam, że podczas nocnej zasadzki specnazu (jednostek specjalnych ZSRR - przy. Lau.) na pustyni pod Kandaharem wymachiwanie legitymacją dziennikarską w niczym by nie pomogło. Każdy ma prawo do obrony własnej.

- Proszę wskazać korzyści polityczne i gospodarcze z naszego zaangażowania w Afganistanie?

- Z Afganistanu pochodziło jedno z największych zagrożeń dla świata Zachodu ostatnich dekad: zorganizowany terroryzm, atakujący dziesięć lat temu USA, a potem m.in. Madryt, Londyn czy Bali. We wszystkich tych zamachach ginęli Polacy. Dlatego kilka lat temu rząd RP podjął decyzję o wysłaniu wojska do udziału w misji, która ustabilizuje Afganistan. Ale dziś mamy jasno określoną perspektywę wycofania stamtąd: rok 2013. Wtedy Afgańczycy sami muszą sami wziąć odpowiedzialność za swój kraj. Po ubiegłotygodniowej wizycie mam jeszcze większą nadzieję, że zostawimy tam po sobie szacunek do polskiego wojska. A być może też trochę kontraktów gospodarczych, przedstawicieli polskich firm często biorę z sobą w ważne podróże zagraniczne. Byli też w Kabulu.

- Potrafi pan dosadnie komentować poczynania swoich przeciwników politycznych. Zdarzały się panu późniejsze refleksje - a może powiedziałem coś za ostro? Może powinienem coś złagodzić?

- Każdemu z nas zdarza się zagalopować, mnie również. Gdybym wiedział, że słynne watahy będą interpretowane nie jako dowcip, którym były, typowe sienkiewiczowskie zawołanie do zwycięstwa w debacie, tylko jako agresywne nawoływanie do przemocy, to bym tego nie powiedział. Kiedy jest się niewyrazistym, to nie można dotrzeć ze swoimi argumentami, a kiedy jest się wyrazistym, to dwa słowa potrafią być wyjęte z kontekstu i użyte zupełnie w innym. To samo ze słynnym Ribbentrop-Mołotow. Powiedziałem, że my, Polacy, jesteśmy uczuleni na porozumienia zawarte ponad naszymi głowami, bo takich porozumień w przeszłości już kilka mieliśmy: rozbiory, Locarno, Rapallo, pakt Ribbentrop-Mołotow. Czy w takiej wypowiedzi można znaleźć cokolwiek kontrowersyjnego? A co funkcjonuje w opinii publicznej? Sikorski porównał gazociąg do paktu Ribbentrop-Mołotow! To nie jest w porządku.

- Po katastrofie smoleńskiej widzieliśmy gesty serdecznego współczucia ze strony Rosjan, natomiast już sam raport MAK-u był twardą polityką. To jakie właściwie mamy stosunki polsko-rosyjskie?

- Wbrew sentymentalizmowi części prasy zachodniej uważam, że Smoleńsk nie był przełomem w stosunkach polsko - rosyjskich, tylko dla nich próbą, rodzajem testu. Nasz rząd sławnego z deklaracji amerykańskich "resetu" w kontaktach z Rosją dokonał wcześniej. Po katastrofie rzeczywiście, po krótkim okresie współczucia, strona rosyjska się usztywniła. Wielkie narody i wielkie kraje stać na przyznanie się do błędów. My również jesteśmy już dość silni, żeby sobie uczciwie powiedzieć - polscy piloci popełnili błędy albo, że Powstanie Warszawskie to był błąd. Rosjanie uzyskaliby więcej wiarygodności, gdyby przyznali się do swojej części problemów przyczyn katastrofy smoleńskiej. Kontrolerzy lotów popełniają przecież błędy też w Stanach Zjednoczonych czy w Szwajcarii. Ale Rosjanie nie znaleźli w sobie na razie tej wielkości.

- Na czym najbardziej zależy nam w stosunkach polsko-rosyjskich?

- W zasięgu ręki jest wspólny polsko-rosyjski sukces polegający na przekonaniu Komisji Europejskiej, a mam nadzieję, że w perspektywie także Parlamentu Europejskiego i państw członkowskich UE, do ustanowienia wyjątku w rozporządzeniu o małym ruchu granicznym. Zależy mi, aby podczas naszej prezydencji podpisać umowę, dzięki której Rosjanie mogliby przyjeżdżać na zakupy do Trójmiasta i Olsztyna, a my moglibyśmy zwiedzać Królewiec.

- Kaliningrad?

- Królewiec. Zwracam wszystkim uwagę na tę starą, polską nazwę. I przypominam, że podpis towarzysza Kalinina widnieje na rozkazie katyńskim.

- Wróćmy do katastrofy smoleńskiej. Kiedy wrak tupolewa trafi do Polski?

- Raporty rosyjski i polski wykluczyły zamach, nie miał miejsca atak terrorystyczny. Samolot był sprawny, co do tego się zgadzamy. W takim razie wrak jest wrakiem, a nie dowodem w sprawie. Wobec tego można go oddać właścicielowi, czyli nam. Wielokrotnie mówiliśmy to stronie rosyjskiej i jeszcze raz, za pośrednictwem "Gazety Pomorskiej" apeluję aby to wykonać. Czekamy na konieczne decyzje prokuratury rosyjskiej.

- Proces Julii Tymoszenko w Kijowie może zagrozić integracji Ukrainy z Unią Europejską?

- Jesteśmy aresztowaniem Tymoszenko zaniepokojeni. Elity ukraińskie muszą sobie zdać sprawę, jak bardzo ten krok szkodzi wizerunkowi ich kraju w Europie. Są inne sposoby rozliczania dokonań byłych premierów czy ministrów. Ale nie przyłączamy się też do głosów tych, których zdaniem Ukraina wraca już do czasów ZSRR czy staje się brutalną dyktaturą. W interesie wszystkich jest zbliżanie Ukrainy do Europy, w tym do europejskich standardów demokratycznych. Polska zrobi wszystko, by tak się działo.

- Czy Ministerstwo Spraw Zagranicznych będzie ostrzej bronić praw mniejszości polskiej na Litwie?

- My to konsekwentnie robimy i to jest doceniane. Dowodem przyznane mi jako pierwszemu politykowi z Polski najwyższe odznaczenie Związku Polaków na Litwie. Ale ostatnio trzeba docenić wypowiedź Andriusa Kubiliusa, premiera Litwy, który skrytykował litewskie kręgi nacjonalistyczne za podżeganie przeciwko Polakom.

Nasza mniejszość na Litwie jest najlepiej zorganizowaną i najbardziej wpływową polską mniejszością na świecie. Gdyby Polacy byli tak zorganizowani w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii czy w Niemczech, bylibyśmy potęgą. Polska mniejszość na Litwie ma już taką siłę polityczną, że mam nadzieję, iż da to do myślenia tamtejszym politykom. A my będziemy niezmiennie nawoływać do przestrzegania podstawowych zasad: niepogarszania praw naszej mniejszości na Litwie i spełnienia przez Litwę zarówno zapisów traktatu z 1994 roku, jak i wielokrotnie składanych przez polityków z Wilna obietnic.

Rozmawiał Roman Laudański

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska