Pan Ferdynand jest samotny. Pięć lat temu miał wypadek. - Przechodziłem przez pasy przy ulicy Jagiellońskiej. Potrącił mnie tir - opowiada mężczyzna. - Straciłem nogę. Miesięcznie dostaje 144 złote zasiłku z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Otrzymuje także 150 złotych zasiłku pielęgnacyjnego, ale ten cały przeznacza na lekarstwa.
Zupa za darmo
Mieszka w kawalerce w centrum Bydgoszczy. Dostaje co miesiąc dodatek mieszkaniowy z Urzędu Miasta, 193 złote. Obiady je w stołówce dla ubogich i bezdomnych, prowadzonej przez Caritas przy ul. Drukarskiej w Śródmieściu.
Mężczyzna jest z zawodu stolarzem. - Brałem udział w warsztatach poszukiwania pracy dla niepełnosprawnych w Caritas - opowiada. - Na zlecenie tej instytucji odmalowywałem między innymi obrazy sakralne. Odnawiałem meble, rzeźby, złote litery na pomnikach. Sam też malowałem pejzaże albo portrety. Skończyły się warsztaty, a wkrótce po nich - zlecenia.
Mężczyzna szukał pracy na własną rękę. - Gdzie mogłem, szedłem pieszo, bo szkoda mi pieniędzy na bilety. W zeszłym tygodniu kilkanaście zakładów pracy odwiedziłem. To były firmy, których adresy dostałem od pośrednika pracy obsługującego osoby niepełnosprawne z urzędu pracy. W każdym z tych przedsiębiorstw usłyszał, że nie ma dla niego zajęcia.
Był jeden pracodawca, który, owszem, zatrudniłby pana Ferdynanda na stanowisko stolarza. Tyle, że bydgoszczanin musiałby przez cały dzień stać. - A mnie wtedy noga strasznie boli - żali się mężczyzna.
Dorabia sobie, jak może. - W tym tygodniu pójdę też na zarobek. Pomogę podnieść pomnik na grobie, który się zapadł.
Narzędzia czekają
Niepełnosprawny bydgoszczanin mówi, że jego marzeniem jest własna pracownia. - W Caritas, jeszcze na warsztatach, obiecali, że postarają się coś takiego mi zorganizować. Na obietnicach się skończyło, niestety - mówi cicho. - Szkoda, bo mam dłuta, pędzle i wszystko inne potrzebne do renowacji obrazów, rzeźb czy mebli.
Skontaktowaliśmy się z dyrekcją Caritas Diecezji Bydgoskiej. - Dobrym rozwiązaniem byłoby poszukanie panu Ferdynandowi warsztatu, w jakim mógłby pracować sam, ale obok którego w razie czego byłby nasz pracownik socjalny - mówi ksiądz-dyrektor, Wojciech Przybyła.
Jest szansa, że takie pomieszczenie się znajdzie. I to wkrótce. - Przy ulicy Granicznej na Okolu podnajmujemy od miasta magazyny - kontynuuje ks. Przybyła. - Postaramy się tam wydzielić miejsce na pracownię dla naszego podopiecznego.