- Weterani w Sępólnie nie odpuszczają, przed rokiem wygrał Super Mors Leszek Kąkol, teraz tytuł trafił do kolejnego Mastersa.
- To tylko potwierdza regułę, że sport można uprawiać i osiągać w nim sukcesy w każdym wieku. Jak widać, Rada Miasta szanuje i docenia to, co robią weterani, jak i to, co prezentują ci najmłodsi, których wśród wyróżnionych jest co roku wielu.
- Ty powróciłeś do sportu. Jak można porównać twój wyczyn z 1990 roku, kiedy zostałeś mistrzem Polski seniorów w skoku w dal, z tytułem halowego mistrza świata weteranów?
- Uczucie bardzo podobne, chociaż przyznam, że duma bardziej mnie rozpierała, gdy zagrano dla mnie Mazurka Dąbrowskiego. To było wzruszające i uświadomiłem sobie wtedy, że nie tylko startowałem dla siebie, ale reprezentowałem Polskę. Tak wtedy byłem naprawdę dumny. W Wenecji na otwartym stadionie byłem trzeci, ale trochę szyki pokrzyżowała mi kontuzja ścięgna Achillesa. W pełni zdrowy, pewnie otarłbym się o złoto i wymarzone 6 metrów.
- No właśnie, co z tymi marzeniami? Jesteś już na szczycie i zapewne nie zamierzasz go opuszczać?
- Będę bawił się dalej, ale zamierzam poważnie podchodzić do treningów i kolejnych występów. W planie mam start w marcowych mistrzostwach Europy w portugalskiej Bradze i w lipcowych mistrzostwach świata w Toronto.
- Ten drugi wyjazd wymaga zapewne wsparcia sponsorów?
- Główne koszty ponoszę osobiście, ale nie ukrywam, że mam grono przyjaciół, którzy pomagają mi w realizowaniu swoich marzeń.
- Wspominałeś o przekroczeniu sześciu metrów na skoczni, to twój główny cel na ten sezon?
- Jestem coraz starszy, ale jak dotąd w tej karierze masterskiej osiągam coraz lepsze wyniki. W minionym roku latem w Białymstoku ustanowiłem wynikiem 5.93 rekord mistrzostw Polski w swojej kategorii wiekowej M55, a wcześniej w hali skoczyłem 5.86, co było wyrównaniem rekordu kraju. Teraz celuję w „szóstkę” i jeśli się uda, to będę wniebowzięty. O medalach nie wspominam, bo przy takim wyniku wydają się być zupełnie realne.
- A jak na twoje harce reaguje organizm ?
- Daje radę, przygotowuję się spokojnie, kontuzje mnie omijają, a w poprzednich latach było z tym różnie. Doskwierały kolana, potem wspomniane już problemy z Achillesem, a teraz odpukać nic złego się nie dzieje.
- Mówisz o przygotowaniach do sezonu halowego, ale gdzie w Sępólnie możesz trenować?
- Dużym plusem jest brak zimy, więc ćwiczę na stadionie CSiR, ale dwukrotnie trenowałem też pod dachem w Bydgoszczy. Myślę, że do mistrzostw Polski jeszcze trzy takie treningi uda mi się odbyć i kolejne trzy przed Bragą.
