Oba medale Polacy wywalczyli w niedzielę – srebrny w sztafecie mieszanej na 2000 m oraz brązowy w męskiej sztafecie na 5000 m. W pierwszej jechali Nikola Mazur, Kamila Stormowska, Diane Sellier i Michał Niewiński, natomiast w drugiej, poza dwoma ostatnimi, w składzie znaleźli się również Łukasz Kuczyński i Felix Pigeon.
- W niedzielnym półfinale na 1000 metrów popełniłem faul na przeciwniku i musiałem przyjąć to na klatę. Dobrze, że później przyjmowałem już tylko medale. Z przytupem kończymy mistrzostwa. Bardzo mało zabrakło nam do złota w sztafecie mieszanej. Czuliśmy, że jesteśmy gotowi wygrać, ale i tak jestem mega zadowolony ze srebra – zapewnił Niewiński.
Rok temu w hali Olivia Polacy również dwa razy stanęli na podium – na drugim stopniu na 500 m zdyskwalifikowana obecnie Natalia Maliszewska, natomiast brązowy medal wywalczyła męska sztafeta w zestawieniu Sellier, Kuczyński, Niewiński i Paweł Adamski.
- W poprzedniej imprezie mieliśmy tyle samo medali, ale teraz w finałach znalazło się więcej naszych reprezentantów. Tylko w dwóch finałach A nie było Polaków. Wiadomo, nie wszystko poszło w tych wyścigach tak jakbyśmy chcieli, ale wydaje mi się, że indywidualne medale są kwestią czasu. Z sezonu na sezon rośniemy w siłę – podkreślił 20-letni zawodnik.
Ostatniego dnia mistrzostw czwarta na 1000 m była Kamila Stormowska (w sobotę uplasowała się również na czwartej pozycji na 500 m), taką samą lokatę zajęła także kobieca sztafeta na 3000 m (Stormowska, Mazur, Gabriela Topolska i Anna Falkowska).
- Trochę płakałam po finale na 1000 m. Nie był to super bieg w moim wykonaniu, ale wychodzę znowu czwarta z dużymi lekcjami na przyszłość. Minimalnie przegrałam z Holenderką Velzeboer, ale nie chcę dalej tych czwartych miejsc, są one ciężkie dla zawodnika - skomentowała Stormowska.
W Gdańsku rywalizowało 117 łyżwiarzy z 25 krajów, medale zdobywali przedstawiciele siedmiu państw. Tę klasyfikację, z czterema złotymi, czterema srebrnymi oraz dwoma brązowymi krążkami wygrali Holendrzy, drudzy byli Włosi (4-2-0), a trzeci Belgowie (1-1-4). Biało-czerwonym przypadła czwarta lokata.
- Możemy być zadowoleni z regularności, rundy przejazdowe zawodników są na wysokim poziomie. W wielu biegach Kamila Stormowska i Michał Niewiński osiągali największe prędkości. Jako jedyni wystawiliśmy w mikście sześciu zawodników, co świadczy o naszym potencjale. W sztafecie męskiej mieliśmy ochotę zwyciężyć, ale mamy brąz i trzeba się cieszyć. W short tracku małe błędy sprawiają, że można skończyć na siódmej lub ósmej pozycji – zauważyła trenerka kadry Urszula Kamińska.
W lutym w Gdańsku odbędą się jeszcze dwie duże imprezy na krótkim torze. W dniach 16-18 rozegrany zostanie finał Pucharu Świata, a od 22 do 25 zaplanowano czempionat globu juniorów.
- To pierwszy w historii finał Pucharu Świata w naszym kraju. Przyjedzie cała światowa czołówka i mam nadzieję, że Polacy znowu staną na podium. I cieszymy się, że w taki sposób zakończyły się mistrzostwa Europy. Dla nas, jako organizatorów, ważne jest, że imprezę wieńczą sukcesy gospodarzy. Nie ma nic piękniejszego niż medale i wspaniała atmosfera stworzona przez kibiców – podsumował prezes Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego Rafał Tataruch.
Źródło: PAP
