Jego ojciec był zawodnikiem warszawskiego amatorskiego klubu Przyszłość Włochy. On też stawiał tam swoje pierwsze kroki. Nie dość, że musiał odnaleźć się wśród starszych kolegów, to od razu postawili go w eksponowane miejsce - w bramkę.
Nie oponował. Gole strzelał kolegom na podwórku, a w klubie bronił. Całkiem nieźle.
W bramce zabłysnął
- Spędziłem tam cztery lata pod okiem trenera Witolda Zakroczymskiego, do czasu aż drużyna rocznika 1982 się rozpadła - mówi Rafał Misztal. - Zespół w moim roczniku, 1984 był bardzo słaby. Plus, że miałem tam dużo roboty, więc i szanse się pokazać. Będąc bramkarzem najsłabszej drużyny w lidze trafiłem do Kadry Warszawy. Ale chciałem robić postępy. To umożliwili mi w Olimpii Warszawa. Tam grałem od kl. V podstawówki, chodząc też do szkoły sportowej aż do wieku seniora. Wybrano mnie najlepszym bramkarzem na mistrzostwach Polski 15-latków, po czym trafiłem do Młodzieżowych Reprezentacji Polski zaliczając kategorie od U15 do U18.
Nie chciał poprzestać na IV lidze. Po sezonie 2003/04 zaczął jeździć na testy. Wtedy zadzwonił do niego trener Świtu Nowy Dwór Mazowiecki. II-ligowy zespół zrobił z niego drugiego bramkarza, a po odejściu Borisa Peskovica zadomowił się między słupkami. - Był to dla mnie, dwudziestolatka, wielki skok. Marzyłem o grze na takim poziomie - przyznaje golkiper. - Nie było wtedy ekstraklasy, więc II liga była odpowiednikiem obecnej I. Grałem tam 1,5 roku i chyba nieźle mi szło, skoro w lutym 2006 r. kupił mnie ekstraklasowy GKS Bełchatów. Występów nie zaliczyłem, grałem tylko w pucharach, ale spędziłem tam 3 wspaniałe lata. Wypożyczali mnie do Hetmana Zamość, Jagielloni Białystok i Widzewa Łódź. W końcu z trenerem bramkarzy Zbigniewem Robakiewiczem uznaliśmy, że zamiast siedzieć na ławce lepiej bym grał w I lidze. Trafiłem do Dolcanu Ząbki. Przez 2,5 r. dużo grałem, odbudowałem się sportowo zaliczając 61 ligowych spotkań.
Kiedy skończył się kontrakt musiał poszukać nowego pracodawcy. Chciał zmienić otoczenie. Wprowadzony przepis o przymusowym młodzieżowcu bardzo mu to utrudnił, bo nagle wszyscy chcieli mieć młodzieżowca w bramce.
- Ostatecznie, rundę zaliczyłem w KSZO Ostrowiec Świętokrzyski w II lidze - mówi.- W dodatku chyba najlepszą w życiu! Szkoda, że klub zbankrutował, bo mieliśmy nie najgorszy zespół biorąc pod uwagę możliwości i sytuację klubu. Niewiele brakowało a już wtedy zamiast w bramce KSZO broniłbym tej Chojniczanki. Trener Kapica stawiał na młodzieżowca, temat szybciej zniknął niż się pojawił.
Temat Chojniczanki powrócił pół roku później. W efekcie w styczniu 2012 r. został zawodnikiem drużyny z Chojnic. Obecnie jest najdłuższym stażem piłkarzem z Iwanickim i Bednarkiem. Nie kryje, że czuje się dobrze i w zespole i mieście.
- Chciałbym grać jak najwięcej i najdłużej. Oby tylko zdrowie dopisywało. Nie wyobrażam sobie życia bez piłki nożnej. To jest jak nałóg - mówi, po 20 już latach ganiania za piłką.
Przez kilkanaście lat spotkał wielu trenerów. Jak mówi, od każdego czegoś się nauczył. Najwięcej zawdzięcza Sławomirowi Żylińskiemu (Olimpia).
- Był trenerem, nauczycielem i wychowawcą przez ponad 8 lat - w juniorach i w seniorach. Było wiele momentów kiedy prowadził mnie "jak psa na smyczy". Dzięki temu udało mi się osiągnąć jakiś poziom sportowy, za co mu bardzo dziękuję - dodaje.
Zaufaniem obdarzył go i dał dużą szansę Zbigniew Pocialik -trener bramkarzy Świtu i były trener bramkarzy reprezentacji.
- Całkowicie zmienił moje życie - mówi nasz kandydat do tytułu Sportowca Roku 2013. - Podpisując kontrakt ze Świtem miałem szansę grać z zawodnikami, których znałem tylko z mediów. To był dla mnie zaszczyt. Gdyby nie on może nigdy nie grałbym na tym poziomie.
Dużo nauczył się od trenera bramkarzy Gieksy.
- Do tej pory mam kontakt ze Zbigniewem Robakiewiczem. Dla mnie to taki "Wujek Dobra Rada", stara się podpowiadać w sprawach bramkarskich. To jeden z najlepszych fachowców w Polsce, jeśli chodzi o pracę z bramkarzami - chwali Misztal.
Największy sentyment ma do bełchatowskiego klubu. Choć nie grał, to wtedy zespół zdobył wicemistrzostwo Polski. Pod koniec pobytu w Gieksie poznał - jak się później okazało - żonę.
Ma wielu przyjaciół z boiska.
- Mam dobry kontakt z kolegami, których poznałem w Bełchatowie: Dawidem Nowakiem, Jakubem Cieciurą, Piotrem Klepczarkiem - podkreśla. - Czas spędzony w Ząbkach najczęściej wspominam z Rafałem Leszczyńskim, bramkarzem powołanym obecnie do kadry narodowej Adama Nawałki. Traktuję go jak młodszego brata, bo przychodził do mnie na treningi bramkarskie w Olimpii Warszawa, gdzie jego trenerem był mój ojciec. Potem był moim konkurentem w Dolcanie. "Leszczu" świetnie się zapowiadał, cieszę się, że mu się dobrze wiedzie. Ma duży potencjał i nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Często ze sobą rozmawiamy i wymieniamy poglądy.
Kwestia czasu jak trafi do ekstraklasy.
Nie kryje, że łatwiej piłkarzowi żyć, gdy nie ma zobowiązań.
- Pakowało się jedną walizkę i jechało w świat do innego klubu - mówi. - Teraz przez całą Polskę ciągnę rodzinę. Śmiejemy się z żoną, że pakowanie opanowała do perfekcji. Ale taki los rodziny piłkarza. Chętnie zostałbym dłużej w jednym miejscu. Kontrakt w Chojniczance mam do czerwca. W wielu klubach byłem, ale tu wszyscy są ze sobą blisko jako zespół. Spotykamy się poza murawą, znają się nasze żony, które spędzają wspólnie czas i nam kibicują z trybun.
W przyszłości chciałby zająć się trenowaniem młodych bramkarzy lub z bratem Piotrkiem (przyp. bramkarz GKS Tychy) założyć własną szkółkę. Już prowadzi zajęcia z adeptami Chojniczanki. Wolny czas spędza ze swoimi dziećmi i żoną. Chętnie gra w gry planszowe i komputerowe, ogląda horrory, czyta książki Stephena Kinga. Uczy się też angielskiego.
- Całe życie człowiek się uczy. Nigdy nie wiadomo kiedy przyswojona wiedza może się nam przydać - uważa. -To samo tyczy się boiska. Każdy trening i mecz to dla mnie nowa i inna lekcja.
Nasza piątka kandydatów
W etapie 1. lokalnym w mutacji chojnickiej mamy 5 kandydatów. Tylko jeden z nich awansuje do 2. etapu, regionalnego. W 2. etapie jest już 14 sportowców, których umieściliśmy od razu za największe osiągnięcia.
W 1. etapie głosujemy na:
Rafała Misztala (piłka nożna, Chojniczanka) - choj.4
Łukasza Sobańskiego (futsal, Red Devils Chojnice) - choj.1
Magdalenę Kwaśną (żeglarstwo, Chojnicki Klub Żeglarski) - choj.3
Larysę Sabiniarz (boks, Boxing Team Chojnice) - choj.2
Kacpra Badziągowskiego (ciężary, Sokół Więcbok) - choj.5
Aby poprzeć kandydata należy wysłać SMS na nr 71466 w treści wpisać prefiks (1,23 zł z VAT). Rywalizacja w etapie lokalnym kończy się w piątek. Drugi etap rozpocznie się 9.12, zakończy 10.01.2014. Wyniki (z głosami Kapituły) ogłosimy pod koniec stycznia.