https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mizeria płynąca Wisłą, czyli o pieniądzach, których nie dostaniemy

Marek Weckwerth
Wisła
Wisła Marek Weckwerth
Porty Trójmiasta mogą pobić Hamburg w wielkości przeładunków kontenerowych. Tymczasem Wisła, którą można by je transportować w głąb kraju, zaczyna być nazywana pierwszą wielką zdziczałą rzeką Europy.

Komisja Europejska nie uwzględnił wsparcia finansowego dla polskich dróg śródlądowych, które miały szansę na dotacje w ramach projektu "Łącząc Europę". Wszystko dlatego, że unijne wytyczne w sprawie Transeuropejskiej Sieci Transportowej (TENT) uwzględniają tylko drogi wodne IV i V klasy żeglowności.

- Z tego powodu z programu TENT wykreślono Wisłę i jest realne ryzyko, że nie dostaniemy pieniędzy - wyjaśnia dr Tomasz Sowiński z Uniwersytetu Gdańskiego, prezes Związku Miast Nadwiślańskich (siedzibą związku jest Toruń). - Nasze drogi wodne to mizeria, która cofa nas do lat 70. XX wieku, a nawet wcześniej, czyli czasów głębokiego PRL-u.

A można rzeką...

- Rewitalizacja polskich szlaków śródlądowych jest konieczna nie tylko z uwagi na podpisane przez Polskę międzynarodowe konwencje i krajowy program rozwoju zrównoważonego transportu - mówi Henryk Łepek, prezes spółki Żegluga Bydgoska. - Okazuje się, że Gdańsk i Gdynia przejmują dominującą rolę Hamburga w przeładunkach kontenerowych. Tę ogromną masę kontenerów trzeba później przetransportować w głąb kraju. Owszem - koleją i torami, ale można też Wisłą. Dlatego rodzi się paląca potrzeba rewitalizacji tej mocno zaniedbanej drogi wodnej, która teoretycznie ma standard międzynarodowej E-70.

Tegoroczny (w porównaniu do 210 r.) wzrost przewozów kontenerowych do naszych portów wynosi 44 proc. (sic!). Analitycy szacują, ze Hamburg nadal będzie tracił w stosunku do naszych portów.

Prezes Łebek widzi też potrzebę rewitalizacji całego Bydgoskiego Węzła Wodnego, który jest bramą i kluczem między wschodem a zachodem Europy.

Nie pod te skrzydła!

Związek Miast Nadwiślańskich wywalczył przynajmniej to, że rząd powołał do życia Krajowy Zarząd Gospodarki Wodnej, ale ten - zdaniem Tomasza Sowińskiego - przydzielono niefortunnie pod skrzydła Ministerstwa Środowiska, któremu zależy bardziej na utrzymaniu dzikości Wisły niż dostosowaniu jej do potrzeb rozwijającej się gospodarki. Resort ulega wpływom organizacji ekologicznych.

- Wisła nie jest - jak zwykło się mówić - ostatnią wielką dziką europejską rzeką, ale pierwszą zdziczałą wielką rzeką tego kontynentu, bo przecież od XIX wielu była systematycznie regulowana - przypomina naukowiec. - Zaniechano tego w PRL-u i tradycję tę kontynuuje się w nowej rzeczywistości polityczno-gospodarczej.

Dr Sowiński przekonuje, że wybudowanie ośmiu stopni wodnych na Dolnej Wiśle byłoby czystym ekwiwalentem dla bloku elektrowni atomowej, a przy okazji rozwinęłoby żeglugę, zapobiegało powodziom, dało pracę wielu ludziom.

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

g
greg
w Polsce jest deficyt prądu i wody - pociągi na to nie pomogą, pomogą budowle retencyjne
pociągi nie mogą się wymijać, statki owszem - wbrew temu co piszesz skład towarowy wcale nie jest szybszy niż żegluga - sprawdź sobie
wolisz mieszkać nad jakimś rozlewiskiem czy przy linii kolejowej

cały świat zbiera wodę - bo zaczynają się poważne problemy
1 statek to ok 1000-1200 ton jeśli byłaby IV klasa to na byłyby to statki nawet 2500ton czyli ok 2 składy wagonów towarowych

u nas tradycyjnie na odwrót
pozdro z Wrocławia

PS
U nas mimo tragicznej suszy żegluga odbywa się normalnie, stany wód są ustalone i możliwe jest sterowanie przepływami.
Na Wiśle jest z tym duży kłopot i wszystko spływa jak w kiblu ... nie stać nas na to.
M
MiKo
Może by tak najpierw zacząć znowu transport kolejowy wykorzystywać. Pociągi jeżdżą nieco szybciej od płynących barek. Jeżeli jeżdżą, bo coraz więcej linii jest likwidowanych...
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska