Drażnią nie tylko jednoślady terenowe, ale też tzw. ścigacze i niektóre choppery – wtedy, gdy ich właściciele znacząco podkręcają obroty silników.
Wyobraźmy sobie popołudniowy relaks przy kawie w nadmorskiej czy górskiej miejscowości i ryk silników przejeżdżających co chwilę główną drogą motocykli. Ktoś powie: to idź człowieku w bardziej ustronne miejsce! Tyle, że w niektórych małych miejscowościach, a czasem także w znacznie większych, punkty gastronomiczne zlokalizowane są tylko przy długiej głównej ulicy. Jeśli nie ma w nich wyłączonego z ruchu deptaku, wtedy turyści czy kuracjusze mogą mieć naprawdę niemiłe wspomnienia.
A wakacje i jeszcze większy ruch na drogach dopiero przed nami.
Ekscytacja rykiem silnika
- Najgorsze jest to, że bardzo wielu motocyklistom wydaje się, że są pępkiem świata. Ekscytuje ich ryk silników i chcą, aby wszyscy ich podziwiali. Wrażenia odbiorcy takiego pokazu mogą być zgoła inne - komentują nasi czytelnicy, którzy wolą nie ujawniać tożsamości.
Motocyklistom wydaje się, że są pępkiem świata. Niektórzy motocykliści celowo zdejmują tłumiki, aby zaszpanować.
- Zdajemy sobie sprawę, że jest właśnie tak. Niektórzy motocykliści celowo zdejmują tłumiki, aby zaszpanować. A kiedy przyjeżdżają na okresowy obowiązkowych przegląd techniczny, wtedy tłumik jest w jak najlepszym porządku. Tyle, że takie samowolne przeróbki są zabronione - uświadamia komisarz Robert Jakubas z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. - Takich motocyklistów, a właściwie ich maszyny, staramy się eliminować z dróg. W przypadku stwierdzenia naruszenia przepisów karani są mandatem i zatrzymaniem dowodu rejestracyjnego. Jeśli takie rzeczy się powtarzają - co oznacza, że motocyklista przyjeżdża na stację diagnostyczną w pełni sprawnym jednośladem, a potem demontuje tłumik - kierujemy wniosek o ukaranie sprawcy do sądu.
Takie są normy
Dopuszczalny poziom emisji hałasu przez układ wydechowy pojazdów samochodowych określają Polskie Normy i dla motocykli z silnikami o pojemności do 125 centymetrów sześciennych wynoszą 94 dB. Pomiar odbywa się przy połowie prędkości obrotowej silnika. Dla maszyn o większej pojemności jednostki napędowej jest to 96 dB. Dopuszczalny poziom hałasu jest zwykle zapisany na tabliczce znamionowej pojazdu.
Motocykle i ich układy wydechowe muszą mieć homologację, czyli dopuszczenie do ruchu. Brak homologacji lub montaż tłumika w taki z napisem "For race use only" (tylko do wyścigów) może właściciela kosztować mandat i zatrzymanie dowodu rejestracyjnego.
- I te normy są wymagane także na torach crossowych i kartodromowych. Każdy jednoślad jest przed wjazdem sprawdzany i otrzymuje świadectwo kontroli – mówi Zbigniew Ginter z Ludowego Klubu Turystycznego „Wyczół” Gościeradz, doświadczony instruktor motocyklowy (szkoli na bydgoskim kartodromie). - Oczywiście prócz norm liczy się także kultura jazdy. Chodzi o to, aby nie podkręcać, gdy nie jest to potrzebne, obrotów silnika. Trzeba sobie zdać sprawę, że komuś może się to nie spodobać.
7 sonometrów
Kujawsko-pomorska policja miała dotąd zaledwie 5 sonometrów, czyli urządzeń do pomiaru natężenia hałasu w pojazdach samochodowych. Właśnie wzbogaciła się o 2 kolejne, które trafią do komend powiatowych w Grudziadzu i Włocławku. Docelowo ma ich być co najmniej 19, aby "obsłużyć" wszystkie powiaty w województwie. Jeden kosztuje ok. 5 tys. zł.
- To prawda, że sonometrów jest mało, ale staramy się wykorzystywać je bardzo racjonalnie. W pracy operacyjnej "namierzamy" takie miejsca, gdzie pojawiają się uciążliwi dla mieszkańców motocykliści albo gdzie organizowane są nielegalne wyścigi i tam pojawiają się patrole z sonometrem - wyjaśnia Robert Jakubas. - Liczymy też na zgłoszenia samych mieszkańców. Wykorzystujemy też bardzo przydatne w naszej pracy narzędzie – internetową Krajową Mapę Zagrożeń Bezpieczeństwa, na której swoje uwagi mogą zgłaszać obywatele RP.
Przypomnijmy jednak, że mapa nie służy do zgłaszania potrzeby pilnej interwencji policji, bo wtedy należy korzystać z numeru alarmowego 112.
Cross po lasach
Nierespektujący żadnych norm młodzi crossowcy zostali zatrzymani przez policję pod koniec maja w Słupowcu pod Kcynią. Mundurowych wezwał strażnik leśny z nadleśnictwa Szubin zaniepokojony rykiem silników.
Jak informuje mł. asp. Zofia Wrzeszcz, p.o. oficera prasowego KPP Nakło nad Notecią - motocykl crossowy prowadzony przez 22-letniego mieszkańca Gołańczy nie był niedopuszczony do ruchu i nie posiadał ubezpieczenia. Sprawcę ukarano aż 3 mandatami po 500 złotych każdy.
Drugim crossowcem okazał się 14-latek spod Kcyni. Jego jednoślad nie był dopuszczony do ruchu, nie miał ubezpieczenia, a sam motocyklista nie posiadał uprawnień do prowadzenia. Dlatego za te wykroczenia odpowie przed sądem.
Mało tego – jako że oba motocykle nie miały obowiązkowego ubezpieczenia – powiadomiony został Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny, a to oznacza poważne sankcje finansowe dla sprawców.
