MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mnożenie wątpliwości

Kamil Sakałus
Najciekawsza i oparta jedynie na poszlakach sprawa sądowa ostatnich lat dobiegła końca. Po raz kolejny.

     Wczoraj przed Sądem Okręgowym w Toruniu zakończył się przewód sądowy w sprawie Marka J. i Jarosława A. Mężczyźni są oskarżeni o zabójstwo człowieka. 51-letni mieszkaniec toruńskiego Rubinkowa zginął w 2000 roku. Jego ciało z licznymi ranami kłutymi, pozbawione lewej dłoni znaleziono trzy tygodnie po zbrodni. Leżało w lesie w miejscowości Smogorzewiec pod Toruniem.
     Prokuratura ustaliła, że do zbrodni doszło na tle konfliktu rodzinnego. Ofiara znęcała się nad rodziną - i to było przyczyną tragedii. Po jednej z kolejnych awantur domowych, pasierbica Zbigniewa Sz. wpuściła wynajętych katów do domu. Byli to stali bywalcy baru prowadzonego przez pasierbicę Katarzynę Z. i Elżbietę Sz., drugą żonę ofiary. Obaj panowie mieli dać mężczyźnie jedynie nauczkę, ale doszło do morderstwa. Wywieźli rodzinnego rozrabiakę z domu, dotkliwie pobili, zadali liczne rany kłute, obcięli dłoń i porzucili ciało w lesie.
     Oskarżenie obu mężczyzn od samego początku było oparte na poszlakach, a nie dowodach. - Nie sposób nie zauważyć, że proces ma charakter poszlakowy - przyznał wczoraj prokurator Maciej Rybszleger w mowie końcowej. Dodał jednak, że poszlaki układają się w logiczną całość i świadczą o winie oskarżonych. Oskarżyciel chce wtrącić obu mężczyzn do więzienia na 25 lat.
     Prokuratura dała wiarę zeznaniom obu kobiet. Jako potencjalnych zabójców wskazały one Marka J. i Jarosława A. Powiedziały, że zleciły im jedynie pobicie i nastraszenie, ale skończyło się na brutalnym zabójstwie.
     W bagażniku Marka A. znaleziono ślady zapachowe. Po analizie okazało się, że ofiara musiała w nim leżeć.
     Toruński Sąd Okręgowy już dwukrotnie przychylił się do tez oskarżenia i skazał obu mężczyzn na 25 lat pozbawienia wolności. Po odwołaniach Sąd Apelacyjny w Gdańsku dwukrotnie uchylił wyroki z pierwszej instancji.
     Na środowej rozprawie obaj oskarżeni w jednozdaniowych wypowiedziach poprosili o uniewinnienie.
     Mecenas Ewa Zalewska, obrońca Jarosława A. stwierdziła w mowie końcowej, że nie ma żadnych dowodów, które potwierdzałyby winę jej klienta. Badania psychiatryczne, które przeszedł wykazały, że jest zdrowy. Który normalny człowiek dopuściłby się tak straszliwej zbrodni tylko dlatego, że ofiara znęca się nad rodziną? Dlaczego miałby to zrobić i co zyskać? - pytała retorycznie.
     Adwokat Krzysztof Grochowski zarzucił natomiast policji i prokuraturze niedbalstwo. Nieudolnie zebrano dowody. Mojego klienta natychmiast aresztowano. Na ten sam krok nie zdecydowano się w przypadku obu kobiet, które miały mnóstwo czasu na ustalenie zeznań - grzmiał Grochowski. Obrońca Marka J. podważył również badanie osmologiczne. - Opinie dwóch biegłych na jej temat są ze sobą sprzeczne - stwierdził.
     Wyrok zapadnie za tydzień, będzie nieprawomocny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska