Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

- Mój syn nie jest bandytą - mówi matka 35-latka, który z siekierą wszedł do sekretariatu prezydenta Grudziądza

Aleksandra Pasis
Aleksandra Pasis
35-letni Tomasz S. przed zajściem w Ratuszu miał pracę. Pomagał rodzicom, a zwłaszcza przy opiece nad chorym ojcem. Nie przyznaje się do zarzucanego czynu. Wcześniej był karany za pobicie.
35-letni Tomasz S. przed zajściem w Ratuszu miał pracę. Pomagał rodzicom, a zwłaszcza przy opiece nad chorym ojcem. Nie przyznaje się do zarzucanego czynu. Wcześniej był karany za pobicie. Jakub Keller
Tomasz S. od ponad 9 miesięcy jest za kratami. Został oskarżony o to, że wszedł do ratusza w Grudziądzu z siekierą i groził sekretarce prezydenta Glamowskiego. Za ten czyn Kodeks Karny przewiduje 2 lata więzienia. Proces trwa. Dotarliśmy do zeznań 35-latka z pierwszej rozprawy oraz spotkaliśmy się z matką grudziądzanina.

Z podnoszonego przez rzeczniczkę prezydenta argumentu, wynika że do incydentu doszło pod wpływem fali hejtu politycznego wylewanego na prezydenta Glamowskiego... Tymczasem wszystko na to wskazuje, że jego kanwą była złość mieszkańca Starówki na to, że choć Spichrzowa miała być zamknięta dla ruchu pojazdów, nadal jeżdżą po niej samochody...

"Wódka mu odebrała rozum"

- Tomek szedł do nas. Miał narąbać drzewa. To był październik... Zaczynał się sezon grzewczy - wspomina pani Małgorzata, mama oskarżonego. - Jestem pewna, że nikomu nie chciał zrobić krzywdy. Po prostu wódka odebrała mu rozum...

Co ważne: 35-latek mieszka w kamienicy przy ul. Pańskiej. Jego rodzice na Spichrzowej. Zatem miał zaledwie kawałek by dojść do rodzinnego domu. A jednak... zamiast tam poszedł do ratusza. Dlaczego? - On się zdenerwował, że po Spichrzowej wciąż jeżdżą samochody, mimo że prezydent zapewniał, że nie będą - uważa pani Małgorzata.

Jak się okazuje, kilka tygodni przed zajściem w ratuszu, prezydent Maciej Glamowski przy okazji wizytacji spichlerzy, zapukał także do drzwi pani Małgorzaty. - Prezydent dopytywał mnie czy mieszka się lepiej gdy Spichrzowa została zamknięta dla ruchu samochodowego - wspomina. - Liczył chyba na moją aprobatę w tym temacie. Jednak nie do końca ją uzyskał. Odpowiedziałam, że choć formalnie Spichrzowa została zamknięta dla samochodów, to i tak jeżdżą. Oczywiście ruch jest zdecydowanie mniejszy, ale nie do końca...

Potwierdzamy: Gdy spotkaliśmy się z panią Małgorzatą, kilkakrotnie słychać było jak pod oknami - zamkniętą dla ruchu ulicą Spichrzową - jeździły auta i motocykle.

"Żałuję tego i jest mi strasznie przykro"

Na początku października Tomasz S. zdenerwowany, pijany i trzymający w ręku siekierę wszedł do ratusza. Z protokołu rozprawy sądowej:"Ja tam byłem, ale chciałem powiedzieć swoje żale. Byłem tam może minutkę, dwie i nikomu złego słowa nie powiedziałem. Wziąłem siekierę niepotrzebnie. Jestem pewien, że nikomu nie groziłem. Jest mi wstyd, że zestresowałem tą panią. Nie miałem złych intencji" [...] Chodziło mi o tą bramę drewnianą, że miała być zamknięta i wjazd na Spichrzową byłby niemożliwy, a ta brama nie była zamknięta".

Oskarżony na rozprawie potwierdził to, co powiedziała nam jego matka, że był umówiony z rodzicami, aby narąbać drzewa. Dodał też: "Wziąłem siekierę, żeby mnie ktoś wysłuchał".

Tomasz S. przyznał, że sekretarka była sama, a on powiedział jej swoje żale i wyszedł. Zaznacza jednocześnie: "Siekierę trzymałem z boku obok siebie. Nie podniosłem jej, nie przystawiałem do twarzy, nie groziłem nią" [...] Żałuję tego i jest mi strasznie przykro".

Kilkadziesiąt minut po wyjściu z ratusza, Tomasza S. zatrzymała policja. Był spokojny. Nie stawiał oporu. Został tymczasowo aresztowany.

Dodajmy, że w przypadku artykułu Kodeksu Karnego zagrożonego karą do 2 lat więzienia, nieczęsto prokuratura wnioskuje o areszt - najsurowszy środek zapobiegawczy. Tym razem tak się stało. Według prokuratury, Tomasz S. miał grozić sekretarce prezydenta pozbawieniem życia, jeśli o zajściu powiadomi służby.

Dodajmy, że pani Małgorzata, mama Tomasza S. - gdy ten już był za kratami - na jego prośbę udała się do ratusza, aby przeprosić sekretarkę.

- Kupiłam kwiaty. To było wzruszające spotkanie dla nas obu... - dodaje pani Małgorzata. I ręczy: - Mój syn nie jest bandytą. Nie chciał nikomu zrobić krzywdy. Znam go i wiem jaki jest. Zrobił głupotę. W porządku, niech za to odpowie. Ale został potraktowany jak najgorszy kryminalista. Z tym nie mogę się pogodzić...

Ratusz: "Fala politycznego hejtu wylewanego na prezydenta wydała zatrważający owoc"

Przypomnijmy, że tuż po całym incydencie rzeczniczka prasowa ratusza, Beata Adwent komentowała: "Fala politycznego hejtu wylewanego na Prezydenta Grudziądza Macieja Glamowskiego wydała dzisiaj zatrważający owoc. Do sekretariatu przy gabinecie Prezydenta wtargnął mężczyzna, który siekierą sterroryzował sekretarki. Jedna z nich miała ostrze przystawione do twarzy. Tylko bardzo odpowiedzialna reakcja obu urzędniczek i zachowana przez nie zimna krew sprawiły, że napastnik nie zdołał zrealizować swojego planu i nie dostał się do gabinetu Macieja Glamowskiego. [...]"

Obrońca: - Nie ma dowodu, aby czyn został popełniony na tle mowy nienawiści

- Gdyby nie to, że w podobnym czasie opinia publiczna żyła zabójstwem prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza, sądzę że nie byłoby tak głośno o tej sprawie, a mojemu klientowi szum medialny nie służy. Chcę też wyraźnie zaznaczyć, że nie ma żadnego dowodu, by oskarżony miał zrobić krzywdę prezydentowi, ani by zarzucany czyn popełnił na tle mowy nienawiści - zaznacza Łukasz Kurek, adwokat.

Ponadto, w materiale dowodowym nie ma mowy o tym, by Tomasz S. przystawił urzędniczce siekierę do twarzy. Prokurator Magdalena Chodyna w październiku ub. roku mówiła: "Nie doszło do bezpośredniego kontaktu fizycznego tego mężczyzny z osobą pokrzywdzoną. Posługiwał się on siekierą, trzymał ją w ręku w momencie wejścia do sekretariatu, a następnie położył ją na biurku tak, że była ona widoczna dla osoby pokrzywdzonej. W tej sytuacji oczywistym jest, że obawa spełnienia gróźb odebrania jej życia przez podejrzanego była realna i uzasadniona okolicznościami tej sprawy".

Dodajmy też, że adwokat Tomasza S, Łukasz Kurek od początku uważał, że areszt jest zbyt surowym środkiem zapobiegawczym w stosunku do czynu o jaki jest oskarżony jego klient. Wnosił zażalenia na każde kolejne przedłużanie aresztu, proponując wolnościowe środki zapobiegawcze. Bezskutecznie.

Sekretarka była skłonna do mediacji, ale ostatecznie odmówiła

Zeznania pokrzywdzonej sekretarki prezydenta - na jej prośbę - zostały utajnione. Podczas rozprawy obrońca Tomasza S. wniósł o mediację. Wstępnie sekretarka zgodziła się na tę formę, ale poprosiła o przerwę do namysłu. I ostatecznie odmówiła.

Zeznawały też dwie inne pracownice ratusza. Obie twierdziły, że skupiły się na tym aby wezwać pomoc dla koleżanki. Nie były jednak bezpośrednimi świadkami całego incydentu. Przyznały, że koleżanka była przerażona.

Ponieważ na rozprawę nie stawiło się dwóch świadków, sąd odroczył ją, jednocześnie kolejny raz przedłużając areszt Tomaszowi S., choć adwokat zaproponował: wysoką kaucję: 10 tys. zł, zakaz zbliżania się do pokrzywdzonej i dozór policyjny. Wielokrotnie padał też argument o tym, że Tomasz S. pomaga rodzicom w wielu czynnościach domowych i opiekuńczych, gdyż jego ojciec jest bardzo schorowany. Sąd tego nie uwzględnił. W uzasadnieniu przedłużenia aresztu, sąd pod uwagę wziął opinią biegłych co do stanu Tomasza S. Jej treść nie jest jawna.

- Jest nam ciężko. Czekamy z mężem na Tomka w domu. Niech odpowie za swój czyn, ale niech ta sprawa będzie osądzona sprawiedliwie... nie przez pryzmat polityczny - kończy ze łzami w oczach pani Małgorzata.

Do sprawy wrócimy po kolejnej rozprawie, która już w tym tygodniu. Ma zostać przesłuchany m.in. lekarz, biegły sądowy który wydawał opinię psychiatryczną.
*Imię matki zostało zmienione.

34-latek, który siekierą groził sekretarce prezydenta Grudziądza, został tymczasowo aresztowany na miesiąc. Tak zdecydował sąd. Prokuratura Rejonowa w Grudziądzu wnioskowała o to, by mężczyzna trafił za kraty na trzy miesiące. Mężczyzna z siekierą wszedł do ratusza w Grudziądzu i groził sekretarce - zobacz wideo.

Groził sekretarce prezydenta Grudziądza siekierą. Został tym...

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska