https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Moje małe Bieszczady

Rozmawiała i fot. Liliana Sobieska
Rozmowa z Elżbietą Stenderą mieszkanką i sołtysem wsi Zastawie w gminie Zbiczno

     - Zastawie, to chyba niewielka wieś?
     - To mała wioseczka z 40-ma numerami, w tym znaczna część to domy typowo letniskowe. W tej to właśnie miejscowości czwarty rok pełnię funkcję sołtysa.
     - Kobieta - sołtys, to rzadko spotykane zestawienie. Jak u pani doszło do objęcia tego stanowiska?
     - Tak do końca sama nie wiem. Sołtysowanie zaproponowano mi chyba dlatego, że zdobyłam zaufanie i sympatię mieszkańców. Nie waham się rozmawiać z każdym człowiekiem, bez wzglądu na to kim jest, czy bogaty czy biedny, wykształcony czy nie. Można powiedzieć, że złamałam tradycję Zastawia, bo wcześniej sołtysami byli tu wyłącznie mężczyźni. Warto było tym bardziej, że wieś jest wyjątkowo piękna.
     - Ale pani jest rodowitą mieszkanką?
     - Jestem brodniczanką. W Brodnicy przeżyłam blisko 50 lat. Po zakończeniu etapu czynnej pracy zawodowej nie chciałam dalej mieszkać w blokowisku. Zapragnęłam spokoju, czystego, świeżego powietrza, kontaktu z przyrodą. Mąż także przychylił się do mojego pomysłu. Tutaj mamy w pobliżu piękne lasy, gdzie można pospacerować, pójść na grzyby, pojechać nad jezioro. Teren jest tak urozmaicony, że nazywamy go z mężem "małymi Bieszczadami".
     - Co należy do pani obowiązków jako sołtysa?
     - Obowiązkiem z urzędu jest rozdawanie nakazów płatniczych, zbieranie podatków, wydawanie świadectw rolnikom, chcącym sprzedać swoje zwierzęta. Poza tym staram się być w ciągłym kontakcie z mieszkańcami, wysłuchuję ich codziennych bolączek i problemów związanych z typową działalnością rolniczą. Przychodzą też do mnie z różnymi sprawami osobistymi. Wymieniamy też własne doświadczenia dotyczące prowadzenia ogródka, hodowli kwiatów. Właściwie wszystkie te zagadnienia są dla mnie nowe, ponieważ mieszkając w Brodnicy nigdy się z nimi nie spotykałam. Na wsi mieszkam dopiero od kilku lat.
     - Jak wypadło pierwsze zderzenie życia miejskiego z wiejskim?
     - Myślę, że moja aklimatyzacja przebiegła dość sprawnie. Nie miałam żadnych problemów z dogadywaniem się z ludźmi, chyba dlatego, że pracując w Brodnicy cały czas miałam kontakt z bardzo wieloma osobami. Przenosząc się na wieś od razu postawiłam na współpracę i przyjazne kontakty z mieszkańcami. Pewnie dlatego stwierdzili, że nadaję się na sołtysa.
     

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska