Chcemy, żeby każdy przewoźnik stawał do przetargów na obsługę komunikacji miejskiej na równych zasadach - tak jeszcze kilka dni temu ratusz tłumaczył zamiar ogłoszenia zamówienia na obsługę ponad 20 linii autobusowych.
Podzielony na osiem mniejszych pakietów przetarg miał objąć linie nr: 52, 53, 54, 55, 56, 59, 64, 65, 66, 67, 68, 70, 74, 77, 79, 81, 93, 94 oraz nocne 31N, 32N, 33N, 34N i 35N.
To łącznie około 70 procent wszystkich połączeń, w ramach całej autobusowej komunikacji miejskiej, które obecnie obsługują Miejskie Zakłady Komunikacyjne. A to największy i w 100-procentach należący do miasta przewoźnik.
Taki pomysł spotkał się jednak ze stanowczym sprzeciwem pracowników MZK. Praktycznie oznacza bowiem złamanie monopolu naszego przewoźnika, a w przypadku przegranych przetargów - masowe zwolnienia.
Przeczytaj również: MZK ma walczyć na równi z innymi. Związkowcy: to może doprowadzić do zwolnień lub upadku spółki!
Dziś już wiadomo, że nie będzie realizowany. Jak udało nam się ustalić, prezydent Rafał Bruski przedstawił związkowcom nowa koncepcję - MZK dostanie zamówienia na 60-80 procent tego pakietu.
- Są jednak warunki - potwierdza Łukasz Niedźwiecki, zastępca prezydenta miasta. - Najpierw wybierzemy kilka linii, które będą stanowić od 20 do 40 procent tego pakietu i wybierzemy na nie operatora w ramach zwykłego przetargu. W ten sposób otrzymamy dane na temat rynkowych cen na przewozy autobusową komunikacją miejską, którym będą musiały potem sprostać Miejskie Zakłady Komunikacyjne.
- Jest to już zdecydowanie bardziej rozsądna koncepcja - mówi Andrzej Arndt, szef Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej. - Oczywiście porównywanie ze sobą kosztów obsługi poszczególnych linii jest bardzo trudne, i może dojść do sytuacji, w której powielenie warunków z tego mniejszego przetargu może nie mieć sensu. Mimo to pomysł na pewno wart jest rozmowy - twierdzi związkowiec.
W czwartek (6 czerwca) propozycja ratusza zostanie oficjalnie omówiona z władzami MZK.
Czytaj e-wydanie »