Córka Andrzeja Szlachcikowskiego znalazła w kwietniu ub. r. w żwirze kartę bankomatową pierwszej ofiary Roberta Ciesielskiego - Iwony Brzeskiej.
Nagroda za kartę
- Córka zagrabiała liście i zauważyła kartę bankomatową - opowiadał wczoraj w UM Andrzej Szlachcikowski. - Wiedziałem, że ma to na pewno związek z morderstwem, nie sądziłem, że mordercą jest chłopak mojej pasierbicy. Szybko powiadomiłem policję, i w ciągu dziesięciu minut pojawiły się u nas aż trzy radiowozy.
Błąd policji
Ciesielski mieszkał w domu Szlachcikowskiego z jego pasierbicą Anną H. Mimo iż Ciesielski był karany, policja nie wzięła go wówczas pod lupę. Pierwszym podejrzanym po znalezieniu karty bankomatowej był Szlachcikowski. To od niego pobrano kod genetyczny DNA. - Szkoda, bo policja wiedziała, że Ciesielski u nas mieszka i gdyby wzięła go pod uwagę, to najprawdopodobniej nie doszłoby do morderstwa Marzeny Skajewskiej - _twierdzi Szlachcikowski.
Zimna krew
Przypomnijmy, dzień po znalezieniu karty bankomatowej Ciesielski wyjechał do Chojnic pod pretekstem wizyty u lekarza. Zabrał ze sobą Marzenę Skajewską, stała się jego drugą ofiarą. Rodzina niczego nie podejrzewała. Gdy Ciesielski dowiedział się o znalezieniu karty, zachował zimną krew.
Wczoraj fundatorzy nagrody - burmistrz i prezes "Klose"- podkreślili, że gdyby nie poinformowano policji o odnalezieniu karty bankomatowej, to mordercę trudno byłoby schwytać. - _Przez wiele miesięcy śledczy błądzili - _mówił burmistrz Marek Jankowski. - _Pan Szlachcikowski niewątpliwie jest odważny, wrażliwy i czuły na krzywdę innych.
**_To był szok
- Iwona Brzeska była lubiana w naszym zakładzie - mówił wczoraj Peter Wollschlaeger. - _Była wysoko cenioną pracownicą i z bólem przyjęliśmy wiadomość o jej śmierci.
_Uhonorowany znalazca karty powiedział, że nigdy nie pomyślałby, że mieszkający w jego domu mężczyzna jest mordercą. - _Gdy sąsiadowi przywieźli węgiel, to sam wyskoczył i zaproponował pomoc - _mówił. - _Był grzeczny, spokojny, niekonfliktowy - _mówił. - _To był dla nas szok.
