Kilka minut przed godz. 9 policjanci prowadzą korytarzem zakutego w kajdanki Henryka P., alkoholika z Czerska, który w niedzielę, 8 lutego zadał swojej żonie śmiertelne ciosy nożem. Mężczyzna zakłopotany zerka na fotoreporterów. Idzie jednak wyprostowany z podniesioną głową. Wyciszony.
Przesłuchali świadków i biegłych
Wchodzi na salę rozpraw, siada na ławkę oskarżonego. Składowi sędziowskiemu przewodniczy sędzia Robert Rzeczkowski. Rozprawa przebiega sprawnie, do godz. 14 z minutami z jedną przerwą, udało się przesłuchać wielu świadków, których wskazała Prokuratura Rejonowa w Chojnicach. Udało się także przesłuchać wszystkich biegłych, którzy pracowali przy postępowaniu. - Za jednym razem udało się sądowi przesłuchać większość świadków - potwierdza Mirosław Orłowski, zastępca prokuratora rejonowego w Chojnicach. - Nie stawiło się tylko kilku, dostaną wezwania na kolejną rozprawę, która odbędzie się 16 września.
Kogo nie udało się wczoraj przesłuchać? Czterech świadków: dwóch córek oskarżonego i załogi karetki pogotowia. Czy to oznacza, że proces zakończy się szybko? Są na to duże szanse. 16 września będą już przemówienia stron, a może nawet wyrok.
Uderzył prosto w serce
Chojnicka prokuratura nie ma wątpliwości, że Henryk P., będąc w pełni świadomy, wbił nóż z długim ostrzem prosto w serce swojej żony. Bożena P. nie miała szans na przeżycie. Osunęła się na ziemię i zmarła na miejscu. Jej mąż, teraz siedzący na ławie oskarżonych, tłumaczył się policji, że kobieta przypadkiem nadziała się na ostrze. Prokurator nie dał mu wiary. I ustalił, a potem przedstawił w akcie oskarżenia, co się stało w piwnicy po godz. 11 w niedzielę.
17-letni syn był akurat w kościele na mszy, gdy w piwnicy rozwścieczony i pijany ojciec zadawał jego mamie cios nożem. Zaatakował, bo żona śmiała mu zwrócić uwagę, że niefachowo kroi mięso na obiad. Oboje byli pijani, bo pili już od soboty.
Wszystkiemu winien alkohol
W niedzielę pierwszy wstał Henryk P., już o godz. 4, poszedł do kuchni i wypił butelkę piwa. Gdy dołączyła żona, alkoholu już nie było, więc P. wsiadł na rower i pojechał na stację paliw po wódkę. Z butelką zeszli do piwnicy, by tam wspólnie pokroić mięso.
To właśnie głównie badania w zakładzie medycyny sądowej i opinie biegłych pozwoliły śledczym na postawienie Henrykowi P. zarzutu zabójstwa. Eksperci stwierdzili, że rana w klatce piersiowej Bożeny P. to wynik silnego pchnięcia nożem.
Zabijając, Henryk P., miał 3,16 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Potem okazało się, że ofiara miała 2,5 promila we krwi.
Obrona poprosiła sąd o zniesienie aresztu tymczasowego dla Henryka P. Sąd oddalił jednak ten wniosek.
Kto sięga po nóż?
Stereotypowy obraz mordercy oscyluje gdzieś pomiędzy wizerunkiem muskularnego gangstera a postacią inteligentnego erudyty, jak seryjny morderca-kanibal, Hannibal Lecter. - W realnym świecie takich "atrakcyjnych"morderców jest najmniej - podkreślają psychologowie policyjni z Komendy Stołecznej Policji, sierżant sztabowy Dariusz Piotrowicz i Jan Gołębiowski, specjaliści w zakresie tworzenia portretów psychologicznych przestępców.
Statystyki policyjne Komendy Stołecznej Policji podają, że co roku popełnia się w Polsce koło 1000 zabójstw; ujętych zostaje 91 procent sprawców.
- Najwięcej morderstw popełnia się w kręgu rodzinnym. Często pod wpływem alkoholu, na przykład podczas świąt. Noże wyciągają mąż i żona lub konkubenci. Tak wygląda zdecydowana większość polskich zabójstw - mówi Piotrowicz.
Zabójstwa bywają też popełniane na tle seksualnym, z powodów ekonomiczno-rabunkowych, w poczuciu krzywdy, urazy lub poczucia zagrożenia (tzw. powody emocjonalno-afektywe), a także wskutek zaburzeń spowodowanych chorobą psychiczną.