https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mrozoodporni na świeczniku

Bogumił Drogorób
Dariusz Górka, brodnicki pocztowiec. Na niego  wypadł wczoraj dyżur, załadunek listów i paczek  do samochodów.
Dariusz Górka, brodnicki pocztowiec. Na niego wypadł wczoraj dyżur, załadunek listów i paczek do samochodów. Bogumił Drogorób
Mróz tęgi. Nawet urządzenia odmawiają posłuszeństwa. Tymczasem w tych warunkach, w różnych okolicznościach, trzeba jakoś funkcjonować.

     Bezdomni
     
Z Ustronia, gdzie mają miejsce do spania, udają się do centrum Brodnicy, ponad cztery kilometry, na obiad do "Caritasu". Rozgrzani i posileni mogliby wracać tą samą drogą, ale są zbyt cwani. Nadto - wiedzą, że policja ich nie zostawi na drodze. Zatrzymują się więc w korytarzu jednego z domów przy ul. Mickiewicza i czekają, kiedy lokatorzy powiadomią policję. Wówczas podjeżdża radiowóz i wiezie bezdomnych na Ustronie. I tak, dzień za dniem.
     Drogowcy
     
Tylko w samym centrum Brodnicy jest 28 skrzyń z piaskiem. Trzeba je sprawdzać codziennie, dosypać piasku, jechać dalej, w stronę innych dzielnic miasta. Kierowca - także z łopatą i dwóch do rozładunku.
     - Ociepliło się - mówi jeden z nich. - Wczoraj było dwadzieścia osiem, dziś tylko dwadzieścia cztery.
     Miło się słyszy...Aż skóra cierpnie.
     Dobre śniadanie
     
Na targowisku miejskim długie szeregi kramów pokryte śniegiem. Nie ma handlowców. Są tylko najbardziej doświadczeni, jako powiada handlarka drobiu ze Sztutowa.
     - Dwadzieścia kilometrów od Brodnicy, da się jechać, a potem trzeba stać. Ale ja tak już od lat, jestem doświadczona - poprawia czapkę, szalik.
     Tylko widać oczy, przesłonięte jeszcze okularami, żeby się nie pomylić przy liczeniu pieniędzy.
     - Trzeba zjeść dobre śniadanie - dodaje handlarz drobiu z Jastrzębia. - A tu, na miejscu, należy wypić gorący kubek, herbatę, kawę. Można zaparzyć sobie u gospodarza targowiska, albo u kogoś kto ma kontakt, w sklepiku - obciera wąsy z lodowego nawisu, jak narciarz po przebiegnięciu trzydziestu kilometrów.
     Pocztowcy
     
Z rampy do samochodu. Blisko, ale praca na powietrzu. trzeba załadować do samochodów kilkaset kilogramów listów i paczek. Tylko się wydaje, że to niewiele. Wczoraj akurat było niewiele, aleby bywa załadunek ważący sporo ponad tonę. Wie o tym dobrze Dariusz Górka, pracujący wczoraj na rampie, na zapleczu poczty w Brodnicy.
     Menele
     
Nowe Miasto Lubawskie - jeżeli są schowani nic nie uzbierają. Muszą opuścić swoje ciepłe noclegownie i postać trochę na rogu, zlustrować przechodniów, rozpoznać znajomych, dołożyć grosz do grosza na "Odlot bociana". Więc stoją, z nogi na nogę, czasami pociągną chodnikiem w jedną, drugą stronę. Zawsze kogoś można spotkać. Efekt taki, iż w kilku sklepach zabrakło denaturatu. Mrozoodporni.
     Toromistrze
     
Podjeżdżają do rozjazdów kolejowych drezyną, zaczyna się rozkuwanie lodowej masy. Szczególnie na przejazdach - samochody najeżdżając tworzą skorupę. Wtedy tylko łom, oskard. Niby praca rozgrzewa, ale uszy trzeba schować, głęboko w czapę. Konieczna, w tych warunkach, bo inaczej mogłoby dość do katastrofy kolejowej
     

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska