- Nowy minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz zapowiedział wczoraj reformę służb specjalnych. Jest ona konieczna?
- To oczywiste, ale proszę zwrócić uwagę, że premier Donald Tusk po wybuchu afery Amber Gold zasygnalizował taką konieczność, tyle że była ona motywowana interesem osobistym. Po prostu służby nie ostrzegły go i nie uchroniły przed uwikłaniem syna w aferę, choć był to ich obowiązek. Minął prawie rok bicia piany w tej sprawie i nie przedstawiono nawet zarysu reform. I teraz, jak Filip z konopi, minister Sienkiewicz je zapowiada.
- W końcu to jednak dobrze?
- Nie całkiem - minister Sienkiewicz chce np. część zasobów Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego przenieść do Centralnego Biura Śledczego. Można to jakoś racjonalnie uzasadnić, ale moim zdaniem wygląda na to, że minister chce osłabić najsilniejszą tajną służbę.
- Komu może zagrażać silna ABW?
- Agencja ma najmocniejszą pozycję w strukturze oraz wiele uprawnień kontrolnych wobec innych służb. ABW bardzo dużo wie, prowadzi np. centralny rejestr zainteresowań operacyjnych, czyli wszystkich tajnych operacji. Wydaje też dokumenty legalizacyjne pozostałym służbom, by mogły posługiwać się "zalegalizowanymi" metodami.
- Brak reform jest największą słabością naszych służb?
- Nie - brak woli politycznej, by zostały wykorzystane do zwalczania patologii oraz obawa, by były autonomiczne. W 2008 r. premier Tusk udzielił wywiadu "Polityce", w którym na początku kadencji mówił, że służby działają źle. I aż do afery Amber Gold nie zrobił nic, bo reforma służb to narażenie się grupom interesów.
- To dlaczego Sienkiewicz zapowiedział bezwzględną walkę z przestępstwami "białych kołnierzyków"?
- To jest tylko ostrzeżenie adresowane do aparatu władzy z Platformy. Premier sugeruje: panowie, staliście się zbyt łapczywi i musicie się kontrolować. Nie może być tak, że media wyciągają te brudy, za sprawą których tracimy poparcie. Cóż, "białe kołnierzyki" to ludzie z obozu władzy dysponujący zasobami publicznymi.
- Minister twierdzi, że kończą się czasy dublowania operacji ABW, CBA i CBŚ...
- Włodzimierz Cimoszewicz opowiadał, że kiedy był premierem, to w pewnej operacji funkcjonariusze służb... wzajemnie się aresztowali. Obie grupy obserwowały się myśląc, że mają do czynienia z przestępcami.