Mateusz Nesterok rozpakował loda "Kolorki Max" kupionego w jednym ze sklepów przy ulicy Ludwika Waryńskiego w Bydgoszczy. Lód był zapakowany fabrycznie, bez żadnych śladów ingerencji człowieka.
Latem lody drożeją. W tym roku też
Skazę zauważył po rozpakowaniu. Teraz żąda niezwłocznego wycofania wskazanej serii lodów ze sklepów. Chce także, by Unilever Polska, tj. właściciel marki Algida, podjął stosowne kroki, czyli wyeliminował problem, by ten już się nie powtórzył.
Odstępstw nie stwierdzono
- Ponieważ na każdym etapie produkcyjnym prowadzimy szczegółowe kontrole, byliśmy w stanie prześledzić, na podstawie numeru serii produktu, cały cykl produkcyjny tej konkretnej partii lodów w naszej fabryce - zapewnia Natalia Szulc, communications manager Poland & Baltics w Unilever. - Z zapisów, którymi dysponujemy, wynika, że w przypadku tej partii nie pojawiły się jakiekolwiek odstępstwa od normy. Nie zanotowaliśmy również żadnych zgłoszeń dotyczących tej partii produktów od innych konsumentów. Udostępniona dokumentacja fotograficzna nie pozwala nam jednoznacznie ocenić, jakiego typu ciało obce znalazło się w opisywanym produkcie.
Gdzie serwują najlepsze lody w Grudziądzu? Wybieramy!
Sprawa w toku
Natalia Szulc poinformowała nas także, że już nawiązano kontakt z konsumentem, który kupił te lody i poproszono go o zgodę na przekazanie danych osobowych. Infolinia konsumencka skontaktuje się z nim w celu procedowania sprawy. Konsument zostanie też poproszony o przekazanie znalezionego ciała obcego do specjalistycznego zbadania.
Naszą redakcję zapewniono na, że Unilever zawsze stara się wyjść naprzeciw oczekiwaniom swoich konsumentów, aby nie zawieść ich zaufania.