https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Muchy z mieszkania wylatują, robaki wychodzą spod drzwi. - Pijak, bo pijak, ale człowiek. Chcemy pomóc - mówią sąsiedzi

Katarzyna Piojda [email protected]
Z mieszkania lokatora wylatują muchy i wychodzą robaki
Z mieszkania lokatora wylatują muchy i wychodzą robaki Andrzej Muszyński
Lokator wczoraj nie otworzył nam drzwi, chociaż w środku był. Z jego mieszkania, przez szparę w drzwiach, wychodziły robaki.

- Nikt nie zbliża się do jego mieszkania, a gdy on z niego wyjdzie i przejdzie się po korytarzu, od razu spryskujemy korytarz środkami dezynsekcyjnymi - mówią sąsiedzi.

A mówią o 65-letnim samotnym mężczyźnie mieszkającym w kawalerce w oficynie w Śródmieściu.
- Nie chce sobie dać pomóc, a i nam się daje we znaki - dodają lokatorzy. - Wszy i pchły zjadają go.
Jak to? - No tak to: on ma ich tyle na sobie, że je otrzepuje z głowy i ubrań. Widać, jak... chmara z niego zlatuje.
- Boimy się podejść do jego mieszkania, bo widać też karaluchy i szczury. Wrrr... Na wspólnym podwórku jest pełno tego paskudztwa.
- Jak pani chce, niech pani do niego podejdzie - proponują mi sąsiedzi 65-latka. - Jest teraz w domu, ale nie otwiera.

Mężczyzna nie otwiera, chociaż w środku jest, bo przez okno z wybitymi szybami widać jego cień. Widać też, że muchy z tego mieszkania wylatują. I robaki wychodzą spod drzwi.
- Ten pan jest naszym podopiecznym - przyznaje Bogusława Bajgot, kierownik Rejonowego Ośrodka Pomocy Społecznej Śródmieście.

Dostał kiedyś skierowanie na terapię, ale ją przerwał. Do leczenia nikt go nie zmusi.
- Ostatnio nasz pracownik chciał złożyć mu wizytę w kwietniu, ale nie został wpuszczony - mówią w ROPS. Ostatni raz, kiedy socjalna weszła do mieszkania mężczyzny, to był grudzień. - Wtedy nie zauważyła niczego aż tak niepokojącego - dodaje Bajgot. - Ale fakt, było brudno.

Zobacz także: Denat przy ul. Rybackiej. Sąsiedzi wezwali policję, bo nie widzieli go od tygodnia. Nie żył..

Wszawica nie jest powodem do interwencji

- Możemy interweniować jedynie w dwóch przypadkach - wyjaśnia Renata Zborowska-Dobosz, rzeczniczka sanepidu. - Pierwszy, gdy w lokalu jest prowadzona działalność usługowa. Drugi, gdy jest podejrzenie lub stwierdzenie choroby zakaźnej u osoby lub osób przebywających w danym mieszkaniu. Wszawica nie znajduje się w wykazie chorób, które podlegają zgłoszeniu do nas, więc tu interweniować nie możemy.
Policja rzadko zagląda, bo lokator nie jest agresywny.

Socjalne miesiąc temu powiadomiły Administrację Domów Miejskich, która zarządza lokalem zajmowanym przez kłopotliwego pana.- Co do zasady, dezynfekcję i deratyzację przeprowadza się w częściach wspólnych - informuje Magdalena Marszałek, rzeczniczka ADM. - Dbałość o lokal i utrzymanie go w należytym stanie należą do obowiązków najemcy.

Rzeczniczka zaznacza: - Z uwagi na zgłoszenie przeprowadzimy kontrolę. Jeżeli ta potwierdzi doniesienia, będzie dezynfekcja na koszt najemcy.

Lokator otrzyma pisemne upomnienie. Jeżeli się nie poprawi, może nawet stracić mieszkanie.
- Tu nie chodzi o pozbycie się człowieka, tylko o pomoc dla niego - uważają sąsiedzi.

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 6

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

B
BDG33

Sąsiedzi chcą pomóc?

Ich wola, skoro chcą mieszkać dalej z pijakiem i syfiarzem. I tolerują robactwo.

Gorzej będzie, jak kiedyś ich po pijaku podpali.

 

G
Gość

ustawa jasno okresla miejsce publiczne.nie jest to klatka schodowa bloku,czy hol.miejscem publicznym nie jest nawet lawka przed blokiem.szczerze mowiac to ponad polowa mandatow za sporzywanie alkoholu jest niezgodna z prawem.miejsce publiczne,to szkola,przedszkole,przystanek autobusowy,park.w ustawie nie jest napisane nic o osiedlowych skwerach,czy klatkach schodowych,jako o miejscach publicznych. w zasadzie juz 3 sprawy w sadzie wygralem i ani zlocisza nie dostali ode mnie,ot co.

G
Gość

Można to podpiąć, pod "zgorszenie w miejscu publicznym" ale trzeba chcieć.

L
Lukasz

Tak to jest w kraju, gdzie człowiek funkcjonuje dla przepisów, a nie przepisy dla człowieka. Przecież tu nie trzeba być profesorem, tylko na chłopski rozum i prostą logikę, wiadomo, że ten człowiek stanowi zagrożenie dla siebie i dla otoczenia, a skoro stanowi zagrożenie, nawet Policja ma prawo coś z nim zrobić, żeby odizolować go od normalnych ludzi. Zagrożenie i pożarowe i epidemiologiczne ! Nikt nic nie chce zrobić, bo nie i tyle, a przepis zawsze się znajdzie, żeby się wywinąć z odpowiedzialności.

b
bydgoszczanin

Widać że tylko sąsiadą zależy na tym Panu. szkoda!! sanepid umywa ręce adm najlepiej by wywalił kłopotliwego Pana na bruk.... A władze zajęte wyborami przecież wszystko dla ludzi!! ŻAL

L
Lukasz

Moim zdaniem, SANEPID nie chce interweniować i tyle, bo wszy, jak się okazuje, nie są jedynym problemem tego lokalu. Są np. szczury, więc podejrzenie chorób zakaźnych istnieje. Nie wierzę, że w takich warunkach nie znajdą źródła chorób zakaźnych.

 

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska