Jak twierdzi dyrektor jednej z podlipnowskich szkół podstawowych, wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, iż obecna minister edukacji chce być bardziej liberalna niż jej poprzednik. A to oznacza, że być może mundurki nie będą obowiązkowe. - Cieszę się, że może "wyjść na moje" - _mówi Marta J., lipnowianka, matka trzecioklasisty ze szkoły podstawowej. - Syn traktuje mundurek jak zło konieczne, a ja nie mogę patrzeć na szarobure wdzianko, niczym chiński mundurek _- twierdzi. Satysfakcji linpowianki nie podziela Wojciech Frymarkiewicz, dyrektor Zespołu Szkół w Karn-kowie. - _Moim zdaniem _to jakieś nieporozumienie.
Najpierw zobowiązuje się nas, dyrektorów, do wprowadzenia us-tawy i z tego rozlicza, a teraz ma-my się wycofywać rakiem?
Dyrektor twierdzi, że nawet jeśli są plany zniesienia obowiązku jednolitego stroju, to powinny być wprowadzone w życie za dwa, trzy lata. - Bo w przeciwnym wypadku jaki był sens wydawania publicznych i prywatnych pieniędzy na mundurek? - pyta Wojciech Frymarkiewicz. W jego szkole problem ma jeszcze inny wymiar. Rodzice nie wykupili około pięćdziesięciu mundurków. - _Mogą być wykorzystane przez uczniów w kolejnym roku szkolnym, a jeśli nie będą, to jestem, jako dyrektor, który podpisał za nie fakturę umundurowany _do końca życia.
- Gdyby miały nastąpić od przyszłego roku jakieś zmiany, to będzie kłopotliwe. Przede wszystkim szkoda pieniędzy na dofinansowania kupna mundurków, można je było przeznaczyć na inne potrzeby - uważa także Jacek Góźdź, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 3 w Lipnie.__
Po niedawnych wywiadówkach okazało się, że większość rodziców twierdzi, iż mundurki zdały egzamin. Na jak długo jednak?