Piąta edycja festiwalu pokazała, że festiwal znalazł dla siebie miejsce w Toruniu. W kręgach chrześcijańskich impreza uznawana jest za największą w Europie Środkowo-Wschodniej prezentację artystów i grup wykonujących muzykę inspirowaną Ewangelią. Song of Songs przygotowywany jest profesjonalnie: z odpowiednią sceną, nagłośnieniem, ochroną i telewizyjną reklamą. Coraz częściej występują tutaj bardzo dobrzy artyści. Wśród nich są również tacy, którzy nie znaleźli dla siebie miejsca w innym muzycznym nurcie.
12 tysięcy ludzi?
Choć może się wydawać, że tegoroczna lokalizacja imprezy nie była trafiona (słuchacze w dużym rozproszeniu), organizatorzy są zadowoleni z koncertów na Bulwarze. - Niektórzy twierdzą, że w Fosie Staromiejskiej było lepiej - mówi ks. Dariusz Iwański, rzecznik prasowy festiwalu. - Jednak dla nas najważniejsze jest to, że ludzie nie zawiedli. Według naszych szacunków w piątek, pierwszy dzień Song of Songs do Torunia przybyło kilka tysięcy fanów. Natomiast drugiego dnia było ich około 12 tysięcy.
Handel się udał
Na czas trwania imprezy miasto zapełniły tłumy młodzieży. Handlowcy, którzy zdecydowali się pracować do późnych godzin wieczornych nie żałowali. - Już dawno nie sprzedałam tyle pieczywa - mówi Beata Falkowska z piekarni w centrum miasta. - W sobotę miałam aż trzy dostawy bułek i drożdżówek. Na utargi nie mogli też narzekać właściciele letnich kawiarni. Choć zgodnie z zasadami festiwalu jego uczestnicy nie powinni pić alkoholu, wiele osób sprytnie przemycało piwo w kubkach po...coca-coli. Przeciwko używkom w postaci narkotyków głośno protestowali artyści na scenie: - Wiem, że tutaj też jest obecny "srebrny pył" - nie używajcie tego świństwa! - nawoływał jeden z muzyków w piątkowe popołudnie.
Za mało duszpasterzy
Dla fanów muzyki chrześcijańskiej piątek i sobota były dniami wyjątkowymi. Sympatycy Song of Songs znają na pamięć teksty większości piosenek i głośno śpiewali je razem ze swoimi idolami. Najbardziej zaangażowani rozbili namioty na Bulwarze, niektórzy spędzili noc pod gołym niebem. Dużą atrakcją okazały się spotkania z duszpasterzami w Katedrze Św. Janów. Okazało się jednak, że młodzieży zainteresowanej rozmowami było zbyt dużo. - Duszpasterze nie mogli porozmawiać ze wszystkimi - uważa ks. Iwański. - Nawet biskup toruński mówił, że pierwszy raz widzi w katedrze tyle młodych.
Muzycy nie zawiedli
Na Song of Songs przybyły wszystkie zapowiadane zespoły. W piątek dużym zainteresowaniem cieszył się występ Tomka Kamińskiego. Natomiast w sobotę (podobnie jak w ubiegłym roku) euforię wzbudziła Arka Noego. Podobali się również artyści zagraniczni - The Sakala Brothers z Zambii, Roberto Bignoli z Włoch irlandzkie grupy Iona i Manach a także Mietek Szcześniak. Dodatkową atrakcją było przyznanie i wręczenie nagród "Tuba Dei", które mają się stać odpowiednikiem Fryderyków.
Muzyczny fenomen
Sabina Waśko

Mietek Szcześniak został laureatem nagrody Tuba Dei w kategorii "Wokalista roku"
Niezłe utargi w sklepach, pubach i na polach namiotowych - tak Toruń skorzystał na V Międzynarodowym Ekumenicznym Festiwalu Muzyki Chrześcijańskiej Song of Songs. Wygląda na to, że zakończona w sobotę impreza na dobre zagościła w grodzie Kopernika przynosząc mu rozgłos niemniejszy niż kiedyś Camerimage i Kontakt.