Wczoraj opisaliśmy, że z powodu braku sal w ZSB we Włocławku planowano naukę na dwie zmiany. Od realizacji tych planów dyrekcja odstąpiła, ale poruszony w artykule problem współegzystowania pod jednym dachem Centrum Kształcenia Ustawicznego i "Budowlanki", w tym głównie Uniwersytetu Trzeciego Wieku
wzbudził wiele emocji.
Jak twierdzi Stanisław Dybał, dyrektor CKU, do tego roku nie było między szkołą a centrum większych konfliktów. Problem pojawił się we wrześniu, kiedy okazało się, że nabór do "Budowlanki" przerósł możliwości lokalowe.
Zaczęto szukać, z pomocą władz oświatowych, wyjścia z impasu. Dyrektor Dybał nie zgadza się z opinią, cytowaną we wczorajszej publikacji pt. "Budowlańcy bez klas", że CKU traktuje szkołę jak drugorzędnego lokatora.
- Ale też nie chcemy, aby sugerowano, iż to my się rozpychamy - twierdzi S. Dybał. Problem braku miejsca dla uczniów ZSB nie ma, jego zdaniem, bezpośredniego związku z funkcjonowaniem Włocławskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Jak tłumaczy dyr. Dybał, Centrum wykorzystuje w godzinach przedpołudniowych tylko dwie niewielkie salki. Jedna z nich posłuży, zgodnie z wcześniejszymi planami, jako pracownia do nauki języków obcych dla słuchaczy CKU.
Uniwersytet funkcjonuje w wielu pomieszczeniach na terenie miasta, między innymi w auli WSHE, co obrazowało zdjęcie towarzyszące wczorajszej publikacji. Zdaniem dyrektora Stanisława Dybała nie warto konfliktować tych dwóch środowisk: uczniowskiego i słuchaczy Uniwersytetu Trzeciego Wieku. - Rozumiem potrzeby "Budowlanki", trzeba je wspólnie rozwiązywać - mówi. Uważa iż podgrzewanie atmosfery, tym bardziej w tym przedświątecznym czasie, niczemu nie służy.