Na Chojnickie Centrum Kultury muszą znaleźć jeszcze kilka milionów

Minęły już dwa lata od pierwszego przetargu. 23 maja 2016 rozstrzygnięto go na korzyść konsorcjum RCI-Taczbud. Konsorcjum chciało 10 mln 846 tys. zł. Startowało wtedy dziesięć firm. Najdroższa była oferta za 16 mln 979 tys. zł.
Wybrano RCI-Taczbud. Sytuacja na dziś jest taka, że od pół roku na placu budowy nie widać postępów prac. Trudno o nie, kiedy już w końcówce roku prace markowano, a od miesięcy zostały zawieszone.

Burmistrz Chojnic Arseniusz Finster przyznał w poniedziałek, że być może było jego błędem to, że nie zerwał umowy we wrześniu ub.r. Wtedy to pojawiły się - przypomnijmy - pierwsze kontrowersje i rozbieżność zdań między projektantem inwestycji, a wykonawcą. Strony spotkały się na placu budowy.
Powiedział to po tym, gdy dowiedział się, że na drugi przetarg wpłynęła tylko jedna oferta. Droga. Złożyło ją konsorcjum trzech chojnickich firm: Urbaniak, PHU Andrzeja Galikowskiego i Marbruk.
Chcą 13 mln 478 tys. zł, w tym 23 proc. , czyli 3 mln zł to podatek VAT. W ratuszu przyznają, że oferta jest droższa o prawie 35 proc. od opracowanego nowego kosztorysu, czyli o ok. 3,5 mln zł więcej. Burmistrz przyznaje, że ma duży dylemat. Chce konsultacji w komisjach rady miejskiej, ale przyznaje, że ostateczna decyzja i odpowiedzialność należy do niego.

Czy miasto stać na tak wysokie rozstrzygnięcie przetargu? Burmistrz razem ze skarbnik szuka właśnie pieniędzy. Przyznaje, że w budżecie są 4 mln zł środków wolnych, ale to przecież za mało. Obawia się, że skoro teraz było tak słabe zainteresowanie przetargiem (jedna oferta), to w kolejnym byłoby podobnie.
A dodajmy, jeżeli zostałby ogłoszony teraz kolejny przetarg, to z pewnością w tym roku Chojnickie Centrum Kultury nie byłoby jednak zakończone.

Tymczasem nadal nie rozliczono się z RCI. Burmistrz powiedział "Pomorskiej", że ciągle nie było zgody, co do tego, jak powinien wyglądać protokół inwentaryzacyjny, a to przecież m.in. on jest podstawą wzajemnych rozrachunków finansowych. Przyznał, że dokumenty były już kilkakrotnie weryfikowane przez RCI, za każdym razem firma nanosiła poprawki.
- W tym tygodniu wysyłamy protokół i nie będziemy już uwzględniać żadnych uwag. Będzie ostateczny - mówił Finster.
Robert Wajlonis, dyrektor generalny Urzędu Miejskiego w Chojnicach, podkreśla, że RCI nie dostanie całej zapłaty, dopóki nie zostaną zaspokojeni finansowo podwykonawcy, którzy od miesięcy czekają na uregulowanie należności. Będą też kary dla RCI, m.in. za nie ujawnienie podwykonawców.

Ile? Umowne są m.in. za niezrealizowanie zadania w całości. A burmistrz Chojnic mówił nawet o milionach. Zapytany o owe miliony przez "Pomorską" - bo dotąd tak jasnego stanowiska nie prezentował - zaczął się wycofywać. Wydźwięk tej wypowiedzi korygował Wajlonis, mówiąc: - Pan burmistrz mówi o milionach. Pan burmistrz może tak myśleć. Natomiast, jaka będzie wysokość kary, nasze służby finansowe i prawne dokonują obliczenia z uwzględnieniem wszelkich okoliczności - zarówno po stronie wykonawcy jak i po naszej.

Ostatecznie sprawę zapewne rozstrzygnie sąd - twierdzą zgodnie Finster i Wajlonis, a tam - jak wskazuje praktyka - trzeba będzie czekać na opinie biegłych...