W nocy z 19 na 20 stycznia nad Samostrzelem przeszła wichura. Zerwała dach z budynku gospodarczego, w którym mieszkająca obok. vis za vis dworca PKP emerytka, Teresa Grzenkowicz oraz jej sąsiedzi trzymali opał.
Przyjechała ekipa z PKP, porobiła zdjęcia, spisała protokół. I na tym się skończyło. Początkowo obiecywano pani Teresie, że dach zostanie naprawiony. Przyszło lato, wykonawców nie było. Napisała więc pani Grzenkowicz do naszej redakcji. Pomóżcie! - prosiła. Byliśmy tam, napisaliśmy.
Rozmawialiśmy z dyrektorem technicznym Florianem Pionke z Oddziału Gospodarowania Nieruchomościami PKP w Bydgoszczy przy ul. Zygmunta Augusta.
Po naszej interwencji obiecał, że dach w Samostrzelu na pewno zostanie naprawiony. Jeszcze przed zimą.
Wracaliśmy do tego tematu wielokrotnie. Mówiono nam, że juz jest wykonawca, już podpisują z nim umowy, który już lada dzień rozpocznie stawianie zerwanego dachu, który również szpeci okolice. Wszak stoi przed dworcem i widać go z każdego pociągu jak na dłoni.
Wydawało się, że nie ma już po co wracać do tematu, że sprawa jest załatwiona. Tymczasem kilkanaście dni temu pani Teresa Grzenkowicz, która wiele lat przepracowała w PKP, skontaktowała się z nami znowu. Bo dach nie został przecież jeszcze naprawiony, choć dyrektor obiecał...
Wczoraj Florian Pionke powiedział, że nie przystąpiono do prac, bo po weryfikacji kosztorysów i zakresu prac okazało się, że były za drogie. Więc zweryfikowano je, niebawem zostanie podpisana umowa i juz za tydzień wykonawca wejdzie na dach. - Chyba że zima przeszkodzi - dodał. Ale w marcu roboty zostaną na pewno zakończone. Nie pozostaje nam nic innego, jak trzymać dyrektora za słowo. Do sprawy wrócimy.