Na gorąco

     Chyba jednak będą wcześniejsze wybory, bo mali zwierają szyki, a prezydent stawia ultimatum.
     LPR i Samoobrona dokładnie wiedzą, że jeśli marzec upłynie pod znakiem urn wyborczych, to mogą przegrać wszystko, czyli już nie wejdą do nowego Sejmu. Balansowanie na granicy 5-procentowego poparcia jest śmiertelnie niebezpieczne dla polityków. Zresztą nawet jeśli badania opinii publicznej okażą się nie do końca trafne, to ryzyko, że reprezentacja obu tych partii będzie w nowym parlamencie znacząco mniejsza, więc mniejsze też będzie ich znaczenie, że nie wspomnę o pieniądzach z państwowej kasy idących na diety. W tej sytuacji jedynym wyjściem z kłopotliwej sytuacji jest stworzenie wspólnego bloku wyborczego, po to aby nie przepaść z kretesem. I stąd właśnie inicjatywa powołania Bloku Ludowo-Narodowego Samoobrona-LPR, co obwieścili kapitanowie tych - idących zgodnie na dno - partii.
     Wash and go, dwa w jednym. Lepper zmieszany z Giertychem - to może być naprawdę piorunujący koktajl.
     Odliczanie trwa, cudów nie ma - do końca miesiąca parlament (choćby pracował na trzy zmiany, tak jak sądy według ministra Ziobro) nie upora się z budżetem, choć karnie spełnia wszystkie życzenia jego autorów. Dlatego prezydent już przygotowuje grunt na rozpuszczenie posłów i senatorów do domów: "Albo powstanie koalicja - czego sobie życzymy - lub inna większość, albo będą musiały być wybory. I na tym zamykamy sprawę".
     Wszystko jasne. Poza tym zamknięciem, bo po raz pierwszy od jesiennych wyborów Platforma ma lepsze notowania niż PiS.