Jak ona wyglądała w powiecie rypińskim?
Jak dotychczas, każdego roku, pod koniec kwietnia gimnazjaliści zdawali egzamin z części humanistycznej oraz matematyczno-przyrodniczej. Od tego roku szkolnego dojdzie im jeszcze egzamin z języka obcego, a więc takiego, który w szkole funkcjonuje jako przedmiot obowiązkowy. Większość uczniów będzie zdawać język angielski. Egzamin potrwa 90 minut. Dyslektycy mogą pisać o 45 minut dłużej. Centralna Komisja Egzaminacyjna, zaplanowała, że 21 października, chętne szkoły przeprowadzą próbny taki egzamin. W arkuszu znalazły się zadania zawierające się w trzech częściach: odbiór tekstu słuchanego, odbiór tekstu czytanego oraz redagowanie językowe. Maksymalnie gimnazjalista może zdobyć 50 punktów. Podstawę stanowiły wysłuchanekrótkie teksty. Były one odtwarzanew sali egzaminacyjnej dwukrotnie wraz z instrukcjami dotyczącymi rozwiązywania__związanych z nimi zadań. Uczniowie musieli się także wykazać zrozumieniem zamieszczonych w zestawie egzaminacyjnym tekstów lub materiałów ikonograficznych. Młodzież mogła pisać w dużej sali lub w poszczególnych klasach, podzielona na grupy.
Lepiej małych grupach
- W naszym gimnazjum uczniowie pisali w czterech klasach, w każdej po około piętnaście osób. Zresztą takie rozwiązanie sugerowano nam podczas narady dyrektorów. W ten sposób zapobiegliśmy sytuacji, że uczeń ze względu na jakość dźwięku w dużej sali, dobrze nie zrozumie odtwarzanego tekstu - informuje dyrektor Publicznego Gimnazjum w Rogowie Tadeusz Wąsiki.
Podobne rozwiązanie zastosowano w Zespole Szkół Miejskich w Rypinie.
- Zrobiliśmy wszystko zgodnie z procedurami, tak jakby to był właściwy egzamin. Tylko wówczas taka próba ma sens. W naszej szkole zdawano język angielski, niemiecki i rosyjski. Zapewniliśmy uczniom optymalne warunki. Byli w szkole sami. Młodsze klasy, zgodnie z pozwoleniem organu prowadzącego miały zajęcia skrócone i zaczynały je później, od godziny 10.45. W sumie egzamin odbywał się w czternastu klasach, w każdej po około piętnastu gimnazjalistów - mówi dyrektor Daniela Kędziorska.
A co na to gimnazjaliści?
- Bardzo się denerwowałem przed egzaminem, w końcu to pierwszy test z języka. Dla mnie najtrudniejsza była część wymagająca udzielenia odpowiedzi na podstawie tekstu słuchanego. Nie wiem, osiągnę pewnie jakiś średni wynik. Jestem dobrej myśli - oznajmia Dawid Arciszewski z gimnazjum w Skrwilnie. Powściągliwa w ocenie jest Monika Chruściska gimnazjalistka z Ostrowitego:
- Test nie należał do łatwych. Nie wiem jak mi poszło, wiem tylko, że emocje opadły dopiero po wyjściu z sali. Większość to zadania zamknięte. Największą koncentracją trzeba było się wykazać podczas słuchania tekstu puszczonego z płyty. Najważniejszą sprawą jest dobra akustyka sali, w której egzamin się odbywa.
Dyrektorom szkół, którzy zdecydowali się na pisanie w dużej sali, pozostaje zatem - zapewnić uczniom odpowiedniej jakości sprzęt nagłaśniający lub zdecydować się na egzamin w małych klasach. Wszystko to dlatego, że jedna z części egzaminu to tzw. listening, czyli rozwiązywanie zadań w oparciu o informacje odtwarzane z płyty audio. Wtorkowe arkusze, w przeciwieństwie do tych właściwych nie będą sprawdzane przez egzaminatorów wyznaczonych przez OKE. Testami zajmą się nauczyciele językowcy, uczący w danej szkole. Dla przystępujących do egzaminu gimnazjalistów, jedyną pociechę stanowi fakt, że jego wynik, nie będzie brany pod uwagę podczas rekrutacji do szkół średnich.